Voy Por Ti

Voy Por Ti

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 4

Na szczęście już nic mi się nie śniło. O 11 zeszliśmy na śniadanie i zaczęliśmy się kłócić, co będziemy robić.
- Chodź my ma rolki - zaproponowała Lara.
- Żeby Violka się zabiła?
- Nic by mi nie było - powiedziałam do Leona, a potem szepnęłam do jego siostry - Nie umiem jeździć.
- Tsa jasne. A co powiecie na basen? Chociaż nie, odpada. Jeszcze byś się poślizgnęła i wpadła do wody...
- Będzie mnóstwo ludzi - wtrąciła się Lara zanim odpowiedziałam temu kretynowi.
- To może plaża?
- A nie boisz się rekinów? - zaśmiał się chłopak.
- Zaraz będziesz miał tego tosta na twarzy!
- Nie odważysz się. Zresztą mój budyń wylądowałby na twojej twarzy. Lubisz czekoladę? Po twoim wyglądzie mogę stwierdzić, że tak.
O nie! Nie będzie mi wmawiał, że jestem gruba! Wszyscy mi mówią, że jestem ZA CHUDA, a on mi zarzuca, że jest odwrotnie?!

- Zaraz nie wytrzymam i coś ci zrobię! Nie będziesz mi mówił, że jestem gruba!
- Ja nic takiego nie powiedziałem! To ty tak...

Przerwał na widok mojej miny. Byłam na serio wściekła.
- Zabiję. Przysięgam, że nie dożyjesz samolotu powrotnego.
Lara cały czas się śmiała.
- Skończyliście już? Co z tą plażą?
- Wolę zostać w hotelu - powiedział Leon. Nie miałam ochoty iść na plażę, ale jeszcze bardziej nie chciałam się z nim zgadzać.
- Myślę, że plaża to dobry pomysł. Chodźmy się przebrać.
W pokoju Lara do mnie podeszła.
- Zgodziłaś się, żeby zrobić mu na złość?
- Tak. Ale teraz nabrałam ochoty. Naprawdę. 
Pół godziny później siedzieliśmy już na kocu. Leon skończył smarować Larze plecy kremem. 
- A ja? - zapytałam.
- Jeśli chcesz - uśmiechnął się dziwnie. Przez głowę przeszedł mi scenariusz, że rozwiązał mi górę od kostiumu...
- Lara, posmarujesz mnie?
Leon tylko się zaśmiał i poszedł do wody. 
- To powiesz, co ci się śniło?
Opowiedziałam jej sen i moje obawy co do kostiumu. 
- Nie wiem, czy by to zrobił... Chociaż po nim można się wszystkiego spodziewać. Tym bardziej, że lubi cię drażnić.
- Nie chcę teraz o nim myśleć - położyłam się na brzuchu i powtarzałam w myślach układ na egzamin. Po jakichś 15 minutach usłyszałam:
- Leon, nie!
I poczułam na plecach i głowie zimną wodę. O nie! Nie daruję mu tego! Byłam cała mokra. Koc, ręcznik, torba, wszystko było w wodzie i wodorostach. W nosie miałam, że ludzie patrzą się na mnie jak na wariatkę. Pobiegłam za Leonem. I wrzeszczałam jak opętana:
- Verdas, jesteś trupem! Chodź tu do mnie! Chyba, że się mnie boisz?!
- Nie boję!
- To czemu uciekasz?!
Odwrócił się do mnie, potknął o nogi jakiegoś faceta i upadł na dziewczynę. Coś do niej powiedział i wtedy do akcji wkroczył jej chłopak. Mina Leona była bezcenna. Wróciłam do Lary.
- Uratowałam twój telefon - uśmiechnęła się.
- Dzięki! Jesteś kochana - przytuliłam ją.
Chwilę później wrócił zmęczony Leon, wszedł na chwilę do wody, żeby się schłodzić i położył się na swoim ręczniku. Postanowiłam się zemścić. Wzięłam wiadro i nasypałam w nie piasku. Podeszłam do niego i wysypałam mu wszystko na brzuch i nogi.
- Masz za swoje!
- Czemu to zrobiłaś?!
- A kto wylał na mnie wiadro wody?!
Ustał tuż przede mną i zaczął się kłócić. Ludzie patrzyli na nas, jak na jakąś specjalną atrakcję. W pewnym momencie Leon wziął mnie na ręce i wrzucił do wody. Postanowiłam zażartować.
- Idioto, ja nie umiem pływać! - i udałam, że się topię.
- Leon, coś ty zrobił?! - zaczęła się na niego drzeć Lara. 
- Skąd mogłem wiedzieć?!
- Ratuj ją kretynie!
Wyłowił mnie i położył na kocu. 
- I co teraz?
- Hm... Pomyślmy...? Może jej pomóż?!
- Ale jak?!
- To ty tu jesteś facetem!
Miałam niezły ubaw. Szkoda mi tylko było Lary. Będzie zła, jak się dowie, że to żart.
- To ty miałaś kurs pomocy tonącym!
- Zrób jej usta-usta!
Przez chwilę miałam ochotę poudawać jeszcze trochę. Żeby poczuć jego usta na moich. Stop! Violka, on cię ochlapał wodą, śmiał się z ciebie, poplamił ulubioną bluzkę, a ty go chcesz całować?! Poczułam, że się zbliża.
- Nawet nie próbuj, Verdas.
- Ty! Ty wcale nie tonęłaś?! Nabrałaś nas!
- Tak. Głównie chodziło mi o ciebie. Lara, nie jesteś zła?
- Trochę jestem, ale mina Leona, gdy cię usłyszał była bezcenna - zaśmiała się brunetka.
- Jesteście wstrętne. Brzydzę się wami. Ty powinnaś być na nią wściekła! - zwrócił się do Lary. - A ty... Agh... Grr... Ugh... - zaczął wydawać jakieś dziwne dźwięki i "dusić" powietrze, jakby to była moja szyja. Przez chwilę myślałam, że dostanie jakiegoś ataku i razem z Larą zaczęłyśmy się śmiać jeszcze bardziej. Wróciliśmy do hotelu. Nasi ojcowie siedzieli w naszym pokoju. 
- I jak się bawiliście?
- Ja z nimi nigdzie już nie wychodzę! - Leon zamknął się w łazience. Zapewne po to, aby pozbyć się resztek piasku. 
- Co mu robiłyście? - zapytał pan Verdas, a my zaczęłyśmy się śmiać jak głupie. 
- Chyba się nie dowiemy - powiedział mój tata. - Chcemy wam powiedzieć, że wszyscy idziemy dzisiaj na kolację do naszego znajomego. To oficjalne przyjęcie. Wiemy, że nie macie odpowiednich ubrań, więc tu macie gotówkę na ubrania. Kupcie tylko to, co konieczne.
- Zakupy! Zakupy! ZAKUPY!!!
- A ty Leon, idziesz z nimi!
- NIE!!! - wybiegł z łazienki w samych spodniach - Za jakie grzechy? Co ja zrobiłem? Przecież byłem grzeczny!
- Ktoś musi je przypilnować i nosić torby - uśmiechnął się jego ojciec. - Przyzwyczajaj się. 
Leon spojrzał na nas morderczym wzrokiem. Nie miał wyjścia. Ubrał się do końca, my tez się przebrałyśmy i ruszyliśmy na zakupy. Wchodziłyśmy do każdego napotkanego sklepu. Postanowiłyśmy kupić najpierw zestaw na kolację, a potem najwyżej coś jeszcze. Ja kupiłam taki komplet:
Jestem mega zadowolona z tej kurteczki. Mogę ją założyć do wszystkiego! Lara kupiła to:
Wyglądała wspaniale. Leon ograniczył się do zakupu marynarki. Ja i Lara kupiłyśmy jeszcze po dwie pary butów. Lary:

I moje:

Poza tym mamy jeszcze sukienki. Lara wzięła niebieską, a ja białą.

No i oczywiście miałyśmy pełno kosmetyków. Leon był na skraju wyczerpania nerwowego. Miał szczęście, że skończyła nam się kasa. Jeszcze trochę i dostałby jakichś tików. Postanowiłyśmy, że raz na dwa tygodnie wyciągniemy Leona i będziemy chodzili na zakupy. Nazwałyśmy to: Shopping w stylu Laretty. Właściwie to był to pomysł Leona. Mówił to złośliwie, ale spodobało się nam. W hotelu nie miałyśmy dużo czasu dla siebie, bo musiałyśmy zacząć się szykować na kolację. Najpierw przebrał się Leon. Wyglądał nieziemsko w białym t-shircie, ciemnych spodniach, marynarce i pantoflach. Potem łazienkę zajęła Lara. Wyglądała cudownie. Po niej weszłam ja. Wzięłam szybki prysznic, uczesałam się, pomalowałam i ubrałam. Gdy wyszłam szczęka Leona poleciała w dół, a jego oczy rozbłysły. 



********
Rozdział jest już. 
Nie mogłam obejrzeć Violetty,
bo bracia i kuzyn okupują telewizor T.T
Będę musiała obejrzeć powtórkę o 20...
Podoba się rozdział? :)
Jeszcze dzisiaj dodam kolejny :D

4 komentarze:

  1. Świetny :*
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Nie mogę się już doczekać

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega wspaniały i jeszcze bardziej smieszny jak się da ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba?? Kochana on jest cudowny!!
    Loeś się zakochał!! Tak!! Nareszcie!!
    Pozwól, że jeszcze raz zapytam, dlaczego ja wcześniej nie odkryłam tak wspaniałego bloga??
    Mykam czytać dalej ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację nie podoba... Jest WSPAnIAŁY!
    Narazie mój ulubiony! Poczekajmy do następnego!

    OdpowiedzUsuń