Voy Por Ti

Voy Por Ti

czwartek, 26 września 2013

Rozdział 25

- Juan - powiedział mój chłopak i włożył w to tyle jadu, że tamten cofnął się o krok. - Miło mi cię poznać - uśmiechnął się sztucznie i wyciągnął rękę. Juan przez chwilę zastanawiał się czy odwzajemnić gest i po chwili podał mu dłoń. Leon oczywiście ścisnął ją troszeczkę mocniej niż normalnie. Zobaczyłam jak mojemu byłemu drgnął policzek... To "troszeczkę" chyba było mocniejsze niż myślałam. Stali tak przez chwilę i mierzyli się wzrokiem.
- Może wejdziesz? - zaproponował blondyn.
- Nie wiem, czy jestem tu mile widziany - odpowiedział chłopak i spojrzał na mnie. Jego wzrok automatycznie powędrował na mój niedopięty dekolt, a potem na nogi. Leon to zauważył i powiedział:
- Faktycznie, nie jesteś. Masz jakąś sprawę? Chcielibyśmy wrócić do swoich zajęć - powiedział i przyciągnął mnie bliżej siebie. 
- Właściwie, to chciałbym porozmawiać z Violą. Na osobności. - Nabrałam powietrza, żeby coś powiedzieć, ale Leon mnie uprzedził.
- Viola, nie chce z tobą rozmawiać. Coś jeszcze?
- Nie - wycedził Juan i odwrócił się. My wróciliśmy do Lary.
- Wow. Jestem pod wrażeniem - powiedziała, a my spojrzeliśmy na nią ze zdziwieniem. - No... Nie przywaliłeś mu. Gdy powiedział "Na osobności", myślałam, że nerwy ci puszą - zaśmiała się.
- Miałem chęć go walnąć, ale Viola stała obok - powiedział poważnie. 
- Bardzo dobrze, że nic mu nie zrobiłeś. Jeszcze byś miał przez niego kłopoty. Nie warto.
- Dla ciebie zawsze warto - spojrzał mi w oczy i pocałował. Trwałoby to dłużej, ale Lara o sobie przypomniała.
- Eghm... Idziemy na te zakupy?
Oderwałam się od Leona i poszłam się przebrać. Pomalowałam się i zeszłam na dół.
- Leoś, zamknij buzię - powiedziałam i pogłaskałam go po policzku. On uśmiechnął się.
- To dlatego, że jesteś taka śliczna - dał mi buziaka w policzek, a ja się zarumieniłam. Poszliśmy do samochodu i dziesięć minut później byliśmy już w galerii. Ja i Lara od razu pobiegłyśmy do sklepów, a Leon snuł się za nami i dostawał kolejne kilogramy toreb. Po dwóch godzinach każda z nas miała po pięć toreb. Stwierdziłyśmy, że na razie starczy. Za tydzień znów ruszymy na zakupy. Leon odwiózł mnie i Larę do ich domu, a sam pojechał do Diega. 
- Na co masz ochotę? - zapytała Lara.
- Budyń czekoladowy - powiedziałyśmy razem. Zrobiłyśmy sobie deser i poszłyśmy do salonu.
- Noo... Opowiadaj!
- Ale co? - zdziwiłam się.
- Co zaszło między tobą a Leonem? - ach, o to jej chodzi! Przez chwile zastanawiałam się czy jej powiedzieć, ale w końcu to maj przyjaciółka. Ma prawo wiedzieć...
- Ooo... To kochane - podsumowała całą moją wypowiedź. - Chciałabym kiedyś przeżyć coś takiego z Dieg...
- Z kim, bo nie dosłyszałam? - powiedziałam, ale wiedziałam o kogo jej chodzi.
- Z nikim...
- Lara.
- Co?
- Wiesz co.
- Nie wiem - spojrzałam na nią groźnie.
- No dobrze. Z Diego.
- Co ze mną? - usłyszałyśmy z przedpokoju. Lara zrobiła się cała czerwona, ale ja ją uratowałam.
- Chciałaby z tobą upiec tort na urodziny Cami. Podobno świetnie pieczesz - nie miałam pojęcia czy to prawda, ale to mi pierwsze przyszło do głowy. - W ogóle co tu robicie?
- Przyjechałem po ubrania na jutro - wyjaśnił Leon i cmoknął mnie w policzek - już nas nie ma. Cześć!
- Pa! - powiedziałyśmy jednocześnie. - Dzięki - westchnęła Lara.
- Nie ma za co - uśmiechnęłam się. - Co teraz robimy?
- Myślałam o filmie...
W sumie obejrzałyśmy dwie komedie romantyczne. Zegar pokazywał 3 w nocy, gdy poszłyśmy do kuchni po ciasteczka. Potem pobiegłyśmy do sypialni Lary i w łóżku zaczęłyśmy wcinać łakocie. Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakieś dwie godziny. Miałam problem z zaśnięciem. To pewnie przez ciastka. Myślałam o dzisiejszym dniu... Tyle się wydarzyło! Ale najważniejsze, że znów jestem z moim ukochanym Leonem. Cieszę się, że mam go przy sobie. Nie wiem, ale jakoś zasnęłam. Obudziły mnie czyjeś ręce.
- Mmm... Co się dzieje?
- Chciałem cię przykryć kocem - usłyszałam cichy szept w moim uchu. Otworzyłam oczy i ujrzałam zielone tęczówki i szeroki uśmiech. - Przepraszam, że cię obudziłem. 
- Nic nie szkodzi - przeciągnęłam się leniwie i rozejrzałam po pokoju. - Gdzie Lara?
- Poszła na uczelnię. Na co masz ochotę?
- Hm... Na ciepły prysznic i jajecznicę - uśmiechnęłam się. Leon pocałował mnie w czoło i poszedł do kuchni. Ja poszłam do łazienki i ogarnęłam się trochę. Ubrałam się w zestaw, który kupiłam wczoraj i zeszłam na dół. Śniadanie było już gotowe.
- Dzisiaj mamy cały dzień dla siebie - uśmiechnął się do mnie mój chłopak.
- Domyślam się, że masz już jakieś plany - spojrzałam na niego, a on śmiesznie poruszał brwiami w górę i w dół. - I podejrzewam, że to niespodzianka. Powiedz mi tylko, co mam z sobą zabrać.
- Wszystko jest już w bagażniku - powiedział i zmył talerz. Wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Zawiązał mi oczy chustką i ruszył. Jakąś godzinę jechaliśmy autostradą, prawdopodobnie za miasto, a potem po jakich wertepach. Wytrzęsło mnie jak nigdy, a gdy pomyślałam, że wrócimy tą samą drogą, zemdliło mnie. Pół godziny później samochód stanął. 
- Mogę już zdjąć chustkę?
- Jeszcze nie - wyszedł z samochodu i pomógł mi wysiąść. Wziął mnie na ręce i poszliśmy. Bałam się, że mnie upuści, bo co chwila wpadał w jakieś dołki.
- Leon, może sama będę szła...
- Dam radę - powiedział, a po chwili oboje już leżeliśmy na trawie. Leoś zaczął puszczać niezłe wiązanki na temat korzenia, o który się potknął.
- Nic ci nie jest? - zapytał po chwili stroskany.
- Nie. Leon, zdejmij mi tę chustkę!
- Zaraz...
Szliśmy jeszcze kawałek i w końcu mogłam zobaczyć, gdzie jesteśmy. Leon zabrał mnie nad piękne jezioro z wodospadem otoczone lasami. Oprócz nas i kilku ptaków nie było tu żywej duszy.
- Jak tu ślicznie... - uśmiechnął się i podał mi torbę.
- Masz tu kostium kąpielowy - wyjaśnił.
Oddalił się kawałek, żebym mogła się przebrać. Wybrał mój ulubiony. Po chwili poczułam, jak się do mnie przytula. 
- Ślicznie wyglądasz... - mruknął mi do ucha, a ja tylko się uśmiechnęłam. Następne dwie godziny nurkowaliśmy i pływaliśmy z jeziorze. Potem zjedliśmy owoce, które Leon zabrał z domu. Oczywiście nie obyło się bez pocałunków. Mój ukochany już rozwiązywał mi sznurek od bikini, gdy usłyszeliśmy przerażający krzyk dziewczyny...


________
Jej!!! Znalazłam chwilę żeby to napisać :D
Cieszycie się? :)
Jak uważacie, kto krzyczał? O.o
Jutro następny rozdział :*
Kocham Was i zapraszam na bloga o Elenie i jej przyjaciołach
http://elena-damon-stefan-love.blogspot.com/

5 komentarzy:

  1. Boski rozdział, GENIALNY! <3 <3
    Nie mam pojęcia kto to krzyczał :O
    Czekam na next no i zapraszam do mnie :*

    xAdusiax

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski! Najlepszy Leonek oczywiście <3 Hmm..może to Lara krzyczała, albo nie wiem Fran, Naty? A może ktoś zupełnie obcy, nie wiem w sumie ;)
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki krzyk?! Jaka dziewczyna?1
    Kochanie rozdział jak zwykle cudowny :*
    Leoś jak zwykle słodziutki <33
    Kocham cię i to opowiadanie ♥
    Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  4. To było takie słodkie

    OdpowiedzUsuń