Voy Por Ti

Voy Por Ti

piątek, 20 września 2013

Rozdział 22

... Leona. Nie wiedziałam, jak się zachować. Udawać, że go nie znam? Przytulić go? Rzucić mu się na szyję? Nie mam pojęcia.
- Cz-cześć - wydusiłam. 
- Hej... Eee... - on chyba też nie wiedział co powiedzieć - przywiozłem Larze śpiwór, bo zapomniała wziąć go z samochodu.
- Jasne... Chcesz wejść? - zapytałam z wahaniem. Zastanawiał się przez chwilę.
- Nie, dzięki - podał mi śpiwór i nasze ręce na chwilę się dotknęły. Poczułam jakby prąd przeszedł przez całe moje ciało. Ciekawe, co on poczuł? - Cześć - powiedział tak cicho, że prawie niesłyszalnie.
- Pa.
Odwróciłam się z zamiarem pójścia do salonu i zobaczyłam blond włosy znikające za drzwiami.
- Lu, wiem, że to ty. Słyszałyście wszystko?
- Tak - odpowiedziały chórem, a ja zwróciłam się do Lary.
- Jakoś nie zauważyłam, żeby był szczęśliwy, że mnie zobaczył.
- Ty też nie pokazywałaś emocji - uświadomiła mi Naty.
- Nie chce już o tym mówić. Obejrzyjmy jakiś film.
Fran i Cami poszły po koce i poduchy, bo padło na horror. Naty i Ludmi wybierały, który obejrzeć, a ja i Lara poszłyśmy zrobić popcorn. Byłam nieobecna. Dotknęłam go, po ponad dwóch latach rozłąki. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam. Nawet z nim, gdy jeszcze byliśmy razem. Ten "prąd" przeszył mnie samą i poruszył resztki mojego serca. Leon byłby w stanie mnie "naprawić". Może nie działałabym tak, jak kiedyś, ale byłabym bardziej... żywa. Tylko on jest w stanie znów przywrócić mnie do pełni życia. Wzięłyśmy dwie miski i wróciłyśmy do salonu. Film już się zaczynał. To film o zombie. Na początku było okey. Trochę strasznie, ale dało się przeżyć. W połowie filmu było zbliżenie na jednego z zombie. Dziewczyny schowały twarze w poduszki, a ja patrzyłam jak zaklęta. Czy to możliwe, ze ja też tak wyglądam? Na pewno nie wypada mi oko, ale mam bladą, szarą cerę i wory pod oczami, bo prawie nie śpię w nocy. I nie mam wyrazu twarzy. Nie uśmiechałam się tak prawdziwie od dwóch lat. Musze to zmienić! Nie chcę być jak zombie... Po filmie położyłyśmy się do śpiworów. Pierwszy raz od długiego czasu zasnęłam na suchej poduszce i nic mi się nie śniło...

***
Nie mogę zasnąć, bo cały czas myślę o NIEJ. Mogła zmienić styl, ale nie perfumy. Wciąż używa tych samych. Z bliska widać różnicę. Jest bardziej blada, a jej twarz wygląda jak maska. Nie ma w ogóle zmarszczek mimicznych, a to znaczy, że nie śmiała się. Tylko dlaczego? Mimo wszystko nadal jest śliczna... Co ja mogę zrobić? Zachowywała się, jakbyśmy się prawie nie znali. Rozumiem, że dawno się nie widzieliśmy, ale coś między nami było. I to JA to zniszczyłem. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie wiem nawet jak ją przeprosić... Doszedłem do wniosku, ze dzisiaj i tak nie zasnę. Wziąłem laptopa i zacząłem kończyć projekt na zebranie. Rodzice postanowili przekazać mi firmę. Miałem iść na studia muzyczne, ale po wyjeździe Violetty nie śpiewałem. Zrezygnowałem ze Studia i zająłem się ekonomią i inżynierią. Śpiew be Violi to nie śpiew. Dopiero teraz rozumiem, że bez niej byłem jak zombie. Żywy, ale jednak martwy. Violetta jest moim życiem i szczęściem.
***

Następnego dnia
Udało mi się wstać wcześniej od dziewczyn. Poszłam do łazienki się ogarnąć, ubrałam się i zaczęłam robić śniadanie. Obiecałam sobie, ze nie będę już jak zombie i dotrzymam tej obietnicy. Tak jak obiecałam sobie, że nie zapomnę o Leonie. Postanowiłam przygotować gofry z sosem czekoladowym. Gdy smażyłam ostatniego, moje przyjaciółki obudziły się. Zjadłyśmy posiłek i wypiłyśmy kawę. Dziewczyny ogarnęły się i spakowały. Wyszłam razem z nimi, bo i tak miałam wyjść na miasto. Odprowadziłam jej do domów i poszłam do kwiaciarni. Kupiłam trzy rodzaje kwiatów i ruszyłam w stronę cmentarza. Zatrzymałam się przy grobie Angelici Saramego. Włożyłam tulipany do wazonu i uśmiechnęłam się. Potem poszłam do mamy. Położyłam tam stokrotki. Jej ulubione kwiaty.
- Kocham cię - szepnęłam i skierowałam się kilka alejek dalej. 
Do wazonu włożyłam niezapominajki.
- Cześć tato - powiedziałam ze łzami w oczach. - Chciałam cię przeprosić. Nie chciałam, żeby słowa, które powiedziałam wtedy na lotnisku były ostatnimi. I przepraszam, że nie odpisywałam na lisy. Czuję się okropnie, że nie mogłam się z tobą pożegnać jak trzeba. Oboje popełnialiśmy błędy, a teraz nie możemy ich naprawić. Bardzo żałuję wielu rzeczy, które zrobiłam albo powiedziałam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Kocham cię. - nie mogłam już powstrzymać łez. Leciały mi po policzkach i nie chciały przestać. Skąd we mnie tyle tego jest? Przez te dwa lata powinno się wyczerpać...
- Violetta?
Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego mężczyznę w garniturze.
- Ramallo! - rzuciłam mu się na szyję. - Jak się cieszę, ze cię widzę!
- Ale ty się zmieniłaś. Jak wydoroślałaś... Ja też za tobą tęskniłem. Dasz się namówić na kawę i szarlotkę?
- Zawsze i wszędzie - uśmiechnęłam się szczerze, ale to nie był pełny uśmiech. Poszliśmy do cukierni, w której jeszcze nigdy nie byłam. Szarlotkę mieli przepyszną. Opowiadaliśmy sobie przez godzinę co się pozmieniało. Głównie opowiadał Ramallo.
- Muszę już iść Violu. Mój szef nie toleruje spóźnień. 
- Ale zobaczymy się jeszcze?
- Oczywiście. Ach! Zapomniałbym. Mam tu list dla ciebie.
O nie! Mam już dość tych wszystkich listów! Nie powiedziałam tego głośno, tylko się uśmiechnęłam i uściskałam Ramallo. Ruszyliśmy w przeciwne strony. W domu zrobiłam sobie herbatę i otworzyłam list. Był od taty.

Kochana Violu,
Jeśli to czytasz, to znaczy, ze wróciłaś ze Szwecji, a ja, z jakiegoś powodu, który jest pewnie bezsensowny, nie mogę powiedzieć ci tego osobiście. Chcę żebyś wiedziała, że kocham cię najbardziej na świecie i niczego bardziej nie żałuję niż wysłania cię na drugi koniec świata. Popełniłem wiele błędów, ale wszystko co robiłem, było dla twojego dobra. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Nie chcę, żebyś myślała, że cię nie kocham. Jesteś moim światełkiem w ciemności. Mama na pewno jest z ciebie dumna. Mam wyrzuty sumienia, że w ostatnim tygodniu przed twoim wyjazdem prawie nie rozmawialiśmy. Byłem dla ciebie jak obcy człowiek i żałuję, że nie mogę cofnąć czasu. Przykro mi też, że więcej uwagi poświęcałem Jade, a nie tobie. To chyba wszystko, co chciałem napisać. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. 
Twój kochający tata
PS Rzeczy mamy są u Angie

Trzęsły mi się ręce, a litery na kartce rozmywały się od moich łez. Nikt z nas nie przypuszczał, że tym bezsensownym powodem, będzie śmierć taty. 
- Już ci wybaczyłam - powiedziałam i poszłam do łazienki. Wzięłam długi gorący prysznic. Założyłam szlafrok i poszłam na poddasze. Schowałam list do mojej skrzyneczki i wróciłam do sypialni. Znów nie mogłam zasnąć, ale tym razem myślałam o tacie. Po jakiejś godzinie odpłynęłam i miałam dziwny sen. Szłam ścieżką w jakimś parku, a na ławce na przeciwko mnie siedział tata z mamą. Podbiegłam do nich i przytuliłam ich.
- Violetto, jestem z ciebie taka duma - uśmiechnęła się mama.
- A ja bardzo cię przepraszam - dodał tata.
- Ja też cię przepraszam. Gdzie jesteśmy?
- To park w Buenos Aires. Violu, jesteś szczęśliwa?
- Tak... Nie... Nie całkiem... Będę szczęśliwa, jeśli znów będę mogła  być z Leonem...
- Więc walcz o niego - uśmiechnął się tata. - Prawdziwa miłość może zdziałać cuda.
- Posłuchaj taty i swojego serca. Będziesz wiedziała, co zrobić. 
Trzymając się za ręce wstali i zaczęli się oddalać, choć stali w miejscu.
- Kochamy cię.
- Ja też was kocham.
Obudziłam się ze łzami w oczach, ale tym razem to były łzy szczęścia. Już wiem, co mam robić...

_________
I jak? Podoba się? :)
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i za to, że bierzecie udział w konkursie :)
Przypominam, że macie czas do następnego piątku :)

4 komentarze:

  1. Rozdział jest.. FANTASTYCZNY!!
    Niech Viola walczy o Leona!! Niech oni będą razem!
    Kochanie jak można tak wspaniale pisać?? No ja się pytam, jak?!
    Czekam na nn :**
    Kocham ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny <3
    List od taty, prawie płakałam ;(
    Tak, oby sen ją czegoś nauczył i niech zacznie walczyć o Leona <3
    Oddaj trochę talentu! <3
    ♥♥♥Uwielbiam♥♥♥, ♥♥♥podziwiam♥♥♥, ♥♥♥kocham♥♥♥♥
    Czekam na next ♥
    Pozdrawiam
    XXX
    Kathrina

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzruszyłam się.;( A rozdział jak zwykle wspaniały !;):D

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak tak trochę późno czytam ale dopiero wczoraj trafiłam na tego bloga.
    Miałam czytać lekturę ale ona może zaczekać.
    Ten rozdział był wzruszający. Zwłaszcza końcówka na której się cała popłakała.
    Pozdrawiam serdecznie i przesyłam buziaki :***

    OdpowiedzUsuń