Voy Por Ti

Voy Por Ti

sobota, 7 września 2013

Rozdział 18

- CO?!
- Violetto nie krzycz. Wszystko już postanowione. Pojutrze wieczorem lecisz do Sztokholmu. 
- Ale...
- Żadnego ale. Możesz już iść.
Poszłam do siebie i trzasnęłam drzwiami. Jak on może mi to robić?! Dlaczego daje się manipulować tej ropusze?! Dobrze, że jutro jeszcze będę mogła zostać. Muszę się ze wszystkimi pożegnać. Może to dobrze, że pojadę... Może zapomnę o Leonie... Za każdym razem gdy o nim myślę, czuję łzy i ból w sercu. Co ja wygaduję! Nigdy o nim nie zapomnę. Kocham go najbardziej na świecie, a on nie chce mnie znać... Postanowiłam napisać list, który przekaże mu Lara. Nie mogę się z nim pożegnać osobiście. Zresztą nie dałby mi dojść do słowa. Położyłam się do łóżka, ale nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o Leonie, o naszych wspólnych chwilach. Nadal nie mogę uwierzyć, że to już się skończyło...

Następnego dnia wieczorem
Cały dzień nie wychodziłam z pokoju. Olga przyniosła mi śniadanie i obiad, bo wiedziała, że nie zejdę na dół. Wieczorem poszłam do łazienki przygotować się do wyjścia. Ubrałam się na ciemno. Nie miałam ochoty na kolory. Może życie składa się w tym momencie z odcieni czerni i szarości. Tylko jena osoba jest w stanie dodać inne kolory, ale już dawno doszłam do wniosku, że to się nie stanie. Wzięłam torbę i zeszłam na dół.
- Gdzie się wybierasz?
- Na przedstawienie przyjaciół.
- Kiedy wrócisz?
- Za trzy godziny.
- Idziesz sama?
- Tak. To koniec przesłuchania?
- Możesz iść.
- Dziękuję za pozwolenie TATO - powiedziałam z naciskiem ostatnie słowo. Ostatnio jest dla mnie jak obcy człowiek. Wyszłam i ruszyłam w stronę teatru, w którym odbędzie się show. Do przedstawienia zostało jeszcze pół godziny, więc poszłam za kulisy. Wszyscy już byli przebrani i zestresowani. 
- Świetnie wyglądacie - uśmiechnęłam się, ale nie tak jak zawsze. Mój uśmiech nie był... pełny.
- Viola! Co ty tu robisz? - rzuciły się na mnie wszystkie.
- Przecież obiecałam, że przyjdę. Zestresowane?
- Jeszcze jak - powiedziała Cami.
- Będzie dobrze. Zobaczycie. Doskonale znacie kwestie, piosenki i choreografię. No i macie talent.
- Szkoda, że nie wystąpisz z nami - powiedziała smutna Ludmi i wszystkie spojrzał w stronę Leona.
- To nie jego wina - powiedziałam, ale czułam, że mam zaszklone oczy.
- Nie broń go - odezwała się Lara. - Powinien cię wysłuchać, a nie od razu z tobą zrywać. To debil i tyle. Zasługujesz na kogoś lepszego - powiedziała na tyle głośno, żeby to usłyszał. Spojrzał na nas i razem z chłopakami poszedł dalej. Wygląda na to, że z nimi już nie porozmawiam. Męska solidarność. Czuję się winna, że przez moją "kłótnię" z Leonem, reszta naszych przyjaciół też ze sobą nie rozmawia. 
- Przygotujcie się. Zaraz zaczynamy - powiedział Pablo.
- Połamania nóg - uściskałam każdą po kolei i poszłam na widownię. Po drodze minęłam się z Leonem. Miałam nadzieję, że mnie zatrzyma, ale tylko spojrzał i od razu odwrócił wzrok. Zajęłam swoje miejsce w pierwszym rzędzie i przedstawienie się zaczęło. Wszyscy grali genialnie. Byłam naprawdę wzruszona. Ale gdy Leon i Fran śpiewali Podemos, poczułam ból. To była nasz piosenka. Nie byłam zła, tylko smutna. Potem była scena pocałunku, jednak nie był to prawdziwy pocałunek. Widać było, że tylko delikatnie dotknęli się ustami. Fran musiała czuć się strasznie. Zresztą sama mówiła, że głupio jej całować Leona. Mimo iż nie jesteśmy już parą. Doceniłam to. Jest prawdziwą przyjaciółką. Na końcu płakałam. Nie tyle z powodu śmierci Martiny i Jorge, ale dlatego, że moja miłość również w pewien sposób zginęła. Wiedziałam jednak, że zawsze będę kochała Leona i nigdy o nim nie zapomnę. Po występie dziewczyny poszły się przebrać. Pogratulowałam im i umówiłyśmy się jutro u mnie. Muszę się z nimi pożegnać. Wróciłam do domu sama. Ojciec oczywiście czekał w salonie.
- I jak było?
- Fajnie. 
Poszłam do swojego pokoju i jak co wieczór rozpłakałam się. Już jutro wyjadę na koniec świata i nie wiadomo kiedy zobaczę przyjaciółki... 

Następnego dnia
Dziewczyny będą za chwilę. Już wiem co której dam, żeby o mnie pamiętały. Ogarnęłam jeszcze pokój i spakowałam walizkę. Za trzy godziny będę siedziała w samolocie do Szwecji... Usłyszałam pukanie.
- Proszę - weszły wszystkie. - Hej - uśmiechnęłam się blado.
- Coś się stało? - zapytała Naty.
- Nie... W zasadzie tak. Tata wysyła mnie do szkoły z internatem w Szwecji.
- CO?! - krzyknęły jednocześnie.
- Nie możesz wyjechać - powiedziała Fran ze łzami w oczach. 
- Niestety nie mam wyjścia. Chciałam się z wami pożegnać i dać wam coś, co będzie o mnie przypominało. Ludmi nie rycz, bo ja zaraz też będę - powiedziałam, ale było już za późno i łzy polały się z moich oczu. - No dobra. Naty, dla ciebie mam torbę. Wiem, że lubisz rockowy klimat, dlatego dam ci tę z czaszką z ćwieków.
- Ale to twoja ulubiona...
- Właśnie dlatego ci ją daję - uśmiechnęłam się, a ona mnie przytuliła. - Dla ciebie Cami mam książkę "Rozważna i romantyczna".
- Dziękuję Violu - również rzuciła mi się na szyję.
- Ludmi, tobie chcę dać mój wisiorek - zdjęłam naszyjnik z szyi i dałam blondynce.
- Ale ty go nigdy nie zdejmujesz...
- Teraz zdjęłam i nawet nie próbuj płakać - nic z tego. Gdy się ode mnie odkleiła, miałam mokre ramię. - Fran, tobie daję piosenkę, którą ostatnio napisałam. Mówi o naszej przyjaźni. O przyjaźni nas wszystkich - uśmiechnęłam się do włoszki. Gdy przestała mnie przytulać, zaczęła nucić melodię. Została jeszcze Lara. - Tobie daję mój pamiętnik. Możesz go spokojnie przeczytać. Wszystkie możecie. I mam jeszcze to - wyjęłam spod poduszki list. - To list do Leona. Przekażesz mu go?
- Oczywiście, że tak - powiedziała ze łzami w oczach. Przytuliłyśmy się jeszcze wszystkie razem i do pokoju wszedł Ramallo.
- Violetto, już jedziemy - słyszałam, że jest smutny. 
- Pa dziewczyny.
Przed domem jeszcze raz po kolei je uściskałam i wsiałam do czarnego BMW. Tata siedziała obok Ramallo. Przez całą drogę na lotnisko nie odezwał się ani słowem. Przed odprawą przytulił mnie i powiedział:
- Będę tęsknił.
- Ja też, ale za tatą, który się uśmiechał, żartował i liczył się z moim zdaniem, a nie za tym, który wysyła mnie do Szwecji - powiedziałam, odwróciłam się i odeszłam. Wiedziałam, że zraniłam go tymi słowami, ale on też mnie zranił. Po odprawie wsiadłam do samolotu i zajęłam swoje miejsce. W Sztokholmie ma na mnie czekać ktoś ze szkoły. Spojrzałam ostatni raz na Buenos Aires i obraz mi się rozmazał. Jakie to dziwne, ze po tygodniu płaczu, wciąż mam CZYM płakać. Zamknęłam oczy i myślałam o tym co było i co będzie. Bałam się przyszłości...

***
Cały czas myślę o Violettcie. Może powinienem jej dać dojść do słowa? Ale całowała jakiegoś chłopaka. Tu nie ma co wyjaśniać. Oglądałem z mamą jakąś telenowelę, gdy do domu wpadła zapłakana Lara.
- Co się stało? - zapytała mama.
- Chodź do mnie to ci powiem. A to dla ciebie - powiedziała i pobiegła do siebie. 
Spojrzałem na kopertę. Poznałem to pismo. To od Violetty. Przez chwilę zastanawiałem się, czy tego listu nie wyrzucić. Chciałem o niej zapomnieć, ale coś musiało się stać. Lara u niej była i wróciła z płaczem. Otworzyłem kopertę.

Kochany Leonie
Przepraszam, taki odruch.
Leonie, 
Nie wiem od czego mam zacząć... Może tak. Naprawdę żałuję, że nie mogę ci tego powiedzieć osobiście, ale po pierwsze to zbyt bolesne, a po drugie nie chcesz mnie widzieć i w pełni to rozumiem. Mam nadzieję, że przeczytasz ten list do końca, choć zdaję sobie sprawę, że może on już leżeć w koszu lub płonąć w kominku. Jednak mimo wszystko wierzę, ze go czytasz. Ponieważ nie mogłam ci tego wyjaśnić osobiście, teraz to piszę: ta sytuacja przed moim domem była... Nawet nie wiem jakiego słowa użyć... Ale to nie było tak. Juan to mój były chłopak. Chodziłam z nim, gdy mieszkałam w Madrycie. Zerwaliśmy, bo mnie ograniczał, nie liczył się ze mną i zdradzał mnie na prawo i lewo. To on mnie pocałował. Chciałam go odepchnąć, ale był za silny i wtedy przyszedłeś ty. Gdy cię zobaczyłam, poczułam jak mój świat się zawala. Chciałam ci wszystko wyjaśnić, ale nie pozwoliłeś mi. Żeby było jasne - rozumiem to. Też bym tak zareagowała, gdybym zobaczyła ciebie w takiej sytuacji. Właściwie to chyba będę już kończyła. Chcę jeszcze, żebyś wiedział, że kocham cię i zawsze będę cię kochała. I jest jeszcze jedna sprawa. Jak wiesz mój ojciec poślubił Jade i oboje zdecydowali, że wyślą mnie do szkoły z internatem w Szwecji. Nie wiem, kiedy wrócę, ale przez najbliższy czas nie będziesz mnie widywał. Jeśli ma to dla ciebie jakiekolwiek znaczenie, to wiedz, że będę tęskniła i nigdy o tobie nie zapomnę. Zastanawiałam się też, czy dać ci coś na pamiątkę po mnie, ale ostatecznie stwierdziłam, że ten list wystarczy. Możliwe, że nawet go nie przeczytałeś... Napisałam chyba już wszystko. Tak więc...
Żegnaj,
Violetta

_____________
To tyle. 
Szczerze to sama płakałam, gdy to pisałam ;p
Podoba się?
Następny jutro :)

13 komentarzy:

  1. Mam nadzieję że jutro na 100% będzie next bo dziś wchodziłam chyba co 2 minuty i sprawdzałam czy jest next.. Prawie się popłakałam jak go czytałam ale Ja być twarda <3 Czekam na następny i wiedź że masz talent. Prowadzisz 3 blogi i dajesz radę dlatego Cię podziwiam.. Jestem twoją największą fanką.. Te Creoo.

    Paulonss :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczy Twój komentarz :)

      Usuń
  2. Piekny ;**
    Sama sie poplakalam jak to czytalam
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;**
    Ja tez płakałam ;p
    Czekam z niecierpliwością na next :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski:* . Mam pomysł i mam nadzieje, że go wykorzystasz, a więc tak: Niech Leon sie poryczy po tym liście i będzie chciała odzyskać Violettę. Violetta jak doleci do Szwecji. To niech ucieknie czyli niech samolotem do Buenos Aires, ale niech NIE wraca do swojego domu. Tylko niech pojdzie do Cami lub Fran. Po drodze niech spotka Leona i niech sie pogodzą pocałunkiem. Niech wróci do Studia.
    Mam nadzieje, że wykorzystasz fajnie wykorzystasz. Świetnie piszesz. Kocham. Wykorzystaj. Proszę. Ale sie rozpisałam. Dobra kończę.
    PS. Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :*
      Pomysł jest świetny, ale ja już mam plany związane z naszą Leonettą... ;)
      Wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale... Albo następnym po następnym XD
      Chcę Was trochę potrzymać w napięciu :D

      Usuń
  5. Tak baardzo .
    Kira bódur powraca pozar kolejny .
    Wiesz że świetnie piszesz <3
    Kocham Cię <3<3<3
    Pozdrawiam
    Kira Verdas

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja cię Kochamm...
    Bardzo. <3333
    Dziękuję. Dziękuję Ci, że piszesz tego cudownego bloga.
    Mam nadzieję, że zrobisz romantyczne pogodzenie Leonetty.
    Czekam ;****
    P.S. Zajżyj do mnie w wolnym czasie. http://leonetta-na-zawsze-razem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję ;*
      Cieszę się, że Ci się podoba ;)

      Usuń
  7. Dziewczyno ja tu rycze!!! ♥
    Jak można mieć taki talent?! Się pytam jak?! ♥
    Rozdział jest wspaniały ♥
    To jeden z najlepszych blogów jakich kiedykolwiek czytałam ♥
    Kocham cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko ja tu płacze. :(
    Tyle opowiadań czytałam i żadne mnie tak nie wzruszyło.
    Masz oGROmny ale to OGROMNY talent,oby tak dalej. :D

    OdpowiedzUsuń