Voy Por Ti

Voy Por Ti

sobota, 21 września 2013

Rozdział 23

Spojrzałam na zegarek. 6.56. Kiedyś znów bym się położyła i spała dalej, ale nie teraz. Zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Przebrałam się, wzięłam torebkę i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je z rozmachem i wpadłam na kogoś.
- Przepraszam. Nie widziałam cię.
- Nic się nie stało - znałam ten głos świetnie.
- Diego! Skąd wiedziałeś, że tu mieszkam?
- Angie - powiedzieliśmy jednocześnie.
- Idziesz gdzieś?
- Miałam taki zamiar, ale to może zaczekać. Wchodź.
Zaprowadziłam go do salonu i poszłam zrobić herbatę. Pięć minut później przyszłam z kubkami i ciastkami.
- Opowiadaj.
- Tyle, że nie ma o czym...
- Och daj spokój. Przez dwa lata byłaś w Szwecji. Na pewno coś się wydarzyło.
Powiedziałam mu to, co było wartego uwagi. W sumie nie było tego zbyt dużo...
- Nie zapomniałaś o nim.
Spojrzałam na niego zdezorientowana. Unikałam mówienia o tym jak się czułam. Skąd wie co mi siedzi w głowie?
- Violu, widzę to w twoich oczach. On też o tobie nie zapomniał. Po miesiącu bez ciebie wypisał się ze Studia i widywaliśmy się tylko w Resto raz na tydzień.
- Jak to "widywaliście się"?
- Po twoim wyjeździe trochę się zaprzyjaźniliśmy. Nie było łatwo, ale teraz można powiedzieć, że ufamy sobie jak dobrzy kumple. Głównie dzięki temu nie kłócę się już tak często z Larą. Chociaż ona do końca jeszcze się do mnie nie przekonała - dodał jakby trochę smutny.
- Podoba ci się.
- Ale ja jej nie.
- Walcz o nią.
- Ale...
- Nie - przerwałam mu i opowiedziałam mój sen. - To do nich chciałam jechać zanim na ciebie wpadłam. Teraz jedziemy oboje. Bez dyskusji.
- Od kiedy jesteś moją mamą - zaśmiał się. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do mojego samochodu. Diego prowadził, bo ja nie wiedziałam gdzie mieszka moja przyjaciółka z bratem. Okazało się, że to tylko dwie ulice dalej. Zapukaliśmy do drzwi. Otworzyła nam Lara w szlafroku.
- Hej, co tu robicie tak rano?
- Przyszliśmy walczyć o miłość - powiedziałam bez zastanowienia i poczułam łokieć Diego w swoich żebrach. - Możemy wejść?
- Tak jasne. Leon poszedł po bułki na śniadanie, zaraz powinien wrócić. Kawę czy herbatę?
Podała nam kawę i poszła się przebrać. Zdążyła wejść do kuchni, gdy do domu wszedł Leon obładowany torbami.
- Miałeś kupić tylko bułki.
- Tak, ale naszła mnie ochota na sałatkę owocową. I pomyślałem, żeby kupić też blender, jakbyśmy chcieli sok owocowy. No i kupiłem jeszcze trochę rzeczy na obiad. 
- No tak. Jak zawsze. Wyślij go po bułki, to wróci z połową sklepu. I to niby ja kupuję niepotrzebne rzeczy. Mamy już jeden blender geniuszu.
- Ale jest już stary. Była promocja - powiedział głosem dziecka. Nie wie jeszcze, że ma gości. Z minuty na minutę stawałam się coraz bardziej spięta. 
- Zaczynam się zastanawiać, czy ten twój nowy żel do włosów nie wypala ci szarych komórek - powiedziała poważnie Lara.
- To nie żel, tylko szampon - zaśmiał się Diego. - Cześć stary.
- Hej. Co ty tu robisz?
- Przyjechali "walczyć o miłość" - zaśmiała się Lara, a Diego się zaśmiał nerwowo.
- Jacy oni?
Postanowiłam, że to dobry moment, żeby wyjść z kuchni. Weszłam do salonu i usłyszałam, jak Leon nabiera głośno powietrza. 
- Cześć.
- Em... Hej...
- Leon, musimy porozmawiać.
Zaprowadził mnie bez słowa do swojego pokoju. Wskazał ręką na łóżko i sam usiadł jakiś metr ode mnie. Siedzieliśmy w ciszy jakieś dwie minuty, ale wydawało mi się, że to cała wieczność. Co ja sobie wyobrażałam?! Że jak mnie zobaczy, to się ucieszy? Że będzie jak dawniej? Nigdy nie będzie jak dawniej i oboje o tym wiemy...
- To o czym chciałaś porozmawiać? - zapytał głosem wypranym z emocji.
- Ja... Ja chciałam... To znaczy...
- No wyduś to z siebie.
- Nie pomagasz mi.
- Przecież chciałaś rozmawiać!
- Leon, nie krzycz - powiedziałam ze łzami w oczach. Zmienił się. 
- Przepraszam - powiedział już łagodniej. - Więc o co chodzi?
- Chciałam powiedzieć, że te dwa lata były dla mnie bardzo trudne. A tydzień przed wyjazdem wcale nie lepszy. Nie wiem czy przeczytałeś list ode mnie, ale...
- Przeczytałem - moje rozbite serce poruszyło się delikatnie. Przeczytał...
- Więc wiesz, że cię kocham. Zawsze cię kochałam i to się nigdy nie zmieni. Wiem, ze między nami nie będzie jak dawniej, ale nie chcę,  żeby było jak teraz. Jakbyśmy byli zupełnie obcymi ludźmi. 
- Ja też nie chcę, ale nie wiem czy to dobry pomysł, żebyśmy do siebie wrócili...
- Leon...
- Violetto, ja też cię kocham, ale zmieniłem się i ty też. 
- Rozumiem - nie rozumiałam. On mnie odrzucił? Przecież nie on napisał ten list., Wszyscy mi mówili, że za mną tęsknił, a on nie chce dać nam drugiej szansy. - Ale możemy się przyjaźnić?
- Tak - powiedział i wstał. Zrozumiałam, że powinnam już iść. W całym domu panowała napięta atmosfera. 
- Zostaniecie na obiad? - zapytała Lara.
- Raczej nie - powiedziałam i wyszłam z mieszkania, a Diego za mną. Odwiózł mnie do domu i poszedł do siebie. Zrobiłam sobie obiad i usiadłam w salonie. Jakoś nie mogłam nic przełknąć. Przeczytał mój list. Wie o co chodziło z Juanem. Wie, że go kocham. Muszę o niego walczyć. Musze mu pokazać jak wiele dla mnie znaczy. Tylko co mam zrobić? 

***
Strasznie się czuję, że znów zraniłem Violettę. Niczego tak bardzo nie pragnę, jak wrócić do niej, ale nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi. Oboje się zmieniliśmy. 
- Jesteś większym idiotą niż myślałam - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej siostry. Nic jej nie odpowiedziałem. - Dlaczego jej nie powiedziałeś, że za nią tęskniłeś?! Dlaczego zachowujesz się, jakbyś jej nie znał?
- Bo nie znam. Zmieniła się.
- Leon, ludzie się zmieniają. Spójrz na siebie! Kiedy ostatnio opowiedziałeś jakiś kawał? Albo kiedy grałeś na gitarze? Leon, taka kolej rzeczy. A jeśli naprawdę by ci zależało na Violi, to starałbyś się ją poznać. Chyba, że ona nic już dla ciebie nie znaczy.
- Dobrze wiesz, że ją kocham! - zacząłem się już denerwować. - Kocham Violettę, ale coś nie chce żebyśmy byli razem.
- Tak. Jest wysokie, ma blond włosy, zielone oczy i jest największym kretynem na świecie. Ona tu dziś przyjechała, żebyś jej wybaczył, a ty co? Nic!!! Jak zawsze. Przecież w związku obie strony muszą coś od siebie dawać, a ty nie robisz nic! Najpierw nie dajesz jej nic wyjaśnić, potem zachowujesz się jak dziecko udając, że jej nie widzisz. Gdy do ciebie pisze, że wyjeżdża, płaczesz, ale sam do niej nie napisałeś przez całe dwa lata. A gdy przychodzi, żeby porozmawiać, ty ją spławiasz, a potem użalasz się nad sobą. Leon, mam tego dosyć. Popełniasz błąd za błędem! Albo zrób coś żeby ją odzyskać, albo sobie odpuść i zapomnij o niej. I jeszcze jedno, uważam, że zasługuje na kogoś lepszego niż ty. Ona cię kocha, a ty tylko sprawiasz, że cierpi - powiedziała i poszła.
Czułem się okropnie. Lara ma rację. Znowu. Teraz moja kolej, żeby zawalczyć o Violettę. Wziąłem telefon i przez chwilę zastanawiałem się, co powiedzieć. W końcu postanowiłem iść na żywioł. Wybrałem jej numer i...
- Wybrany abonent jest chwilowo nieosiągalny. Prosimy spróbować później.
Rozłączyłam się zrezygnowany. Już wiem! Wziąłem kurtkę i wsiadłem do samochodu.
***

Chciałam zadzwonić do Leona, ale nie odbierał. Może do niego pojechać? Nie. Dał mi do zrozumienia, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać, a ja nie chcę się narzucać. Usiadłam w salonie i zaczęłam czytać książkę. Za oknem słychać było syreny. Nie lubię tego dźwięku. Oznacza on cierpienie, smutek i godziny wyczekiwania, które zdają się byś wiecznością. Nagle zadzwonił mój telefon. To Lara.
- Tak?
- Leon miał wypadek...
Syreny... Wypadek... Leon... Cierpienie... Godziny wyczekiwania... To do niego jechało pogotowie. Telefon wypadł mi z ręki, a moje policzki były mokre od łez. Nagle zaczęłam widzieć czarne plamy, a potem nie było już nic...

________
I jak? Może być? :)
Następny jutro :)

6 komentarzy:

  1. Jej... I znowu Leon miał wypadek...
    Niech się wezmą i pogodą.
    Jak znam życie to się wemą i pogodą w szpitalu , nie?
    Kop se grób.
    Loen gto dupa wołowa...
    Kira Verdas

    OdpowiedzUsuń
  2. To, było piękne, cudowne, ale i tak cię zabiję kochana. :****
    Jak możesz ?
    Ja tu czytam z nadzieją,że będzie buzi buzi, a Leon znowu dupek.
    No i znowu szpital. Dlaczego takie czrne scenariusze ?
    No nieważne i tak cie kocham i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie szykuj się na śmierć!!
    Rozdział jak zwykle jest cudowny <33
    Ja chcę Leonettę! Tu i teraz :p
    W szpitalu coś się wydarzy? Może tym razem to Leon będzie pikać :o
    Masz szczęście, że rozdział będzie jutro, bo jak nie to.. nie chcesz wiedzieć!!!
    Kocham :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne po prostu cudo *.* czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Verdas!Ograni dupe i badz z Viola ide czytac dalej

    OdpowiedzUsuń