Fran
Dzisiaj są 19 urodziny Tini. Tydzień temu chodziłem po wszystkich domach i rozdawałem zaproszenia z tatą. I pomyśleć, że jak byłem mały to fascynowałem się pracą listonosza. Po zalepieniu kolejnej koperty miałem dość. Język suchy jak wiór. I jeszcze trzeba to było porozwozić. Jeszcze żeby wszyscy mieszkali obok siebie, ale nie! Jeździłem jak głupi z jednego końca miasta na drugi... Ale już po sprawie. Teraz pójdę do pokoju, walnę się na łóżko i nie wstanę do 17... Może 16.30, bo trza się jeszcze ogarnąć... Zdążyłem wbiec na schody, kiedy z kuchni wyleciała mama w fartuchu i cała w mące.
- A ty gdzie? Jazda do ogrodu pomóc ojcu z lampkami!
I tyle z mojego odpoczynku. Poszedłem do taty i zaczęliśmy rozstawiać te wszystkie świeczki, a mama tylko dawała nam komendy z kuchennego okna otwartego na szeroko. Od rana siedzi w kuchni. Nawet śniadanie zaniosła Tini do pokoju, żeby przypadkiem nie zobaczyła tortu. Mi na urodziny nie przyniosła naleśników... Ledwo Martina zjadła, pojawił się Jorge i gdzieś ją zabrał.
Też sobie kiedyś kupię taki motor...
- Fran, patrz gdzie idziesz! Zaraz wdepniesz w moje begonie!!! - krzyk mamy wyrwał mnie z marzeń i w porę skręciłem w lewo. Niestety, tam stał karton, o który się potknąłem. Tata podbiegł do mnie, ale zamiast pomóc mi się podnieść, patrzył czy nie potłukłem lamp.
- Właściwie, to co dajecie Tini na urodziny?
- Zobaczysz w swoim czasie. A co?
- Bo... Może dołączyłbym się do prezentu...
- Haha... A dokładałeś się? Nie. No właśnie. Było pomyśleć wcześniej. Pomyśl i coś kup, a ja porozstawiam krzesła.
Położyłem się na hamaku i mnie olśniło! Pobiegłem do domu po kasę, a potem na miasto.
Lodo
- Nie mam się w co ubrać... - jęczałam tak Xabiemu od pół godziny.
- Przecież masz całą szafę ubrań - powiedział pocierając skronie.
- W takim razie: Nie wiem w co się ubrać.
- Załóż cokolwiek. I tak będziesz wyglądała ślicznie.
- Łatwo ci powiedzieć. Założysz koszulę i spodnie i tobie będzie wszystko jedno. A ja? Właściwie to jaką koszulę zakładasz?
- Białą. I czarną marynarkę.
Zaczęłam się zastanawiać i w końcu wybrałam białą sukienkę w czarne kropki.
- Na nareszcie!
Diego
Lara siedzi w garderobie od godziny i ciągle tylko coś z niej wypada - albo bluzka albo spódnica...
- Diego, pomóż. Co mam założyć?
- Nie wiem. Nie znam się.
- No tak. Tak jest najładniej powiedzieć.
Westchnąłem i poszedłem do niej. Ustałem obok niej i od razu wpadła mi w oko biało-różowa sukienka.
- A to?
- Nie co ty. Tego nie zało... Chociaż. Poczekaj przymierzę.
Po chwili wyszła z łazienki niczym anioł.
- Cudownie - powiedziałem, podszedłem do niej i pocałowałem.
Facu
Siedzę z Samuelem i Ruggero u Mechi i wszyscy gapimy się w drzwi od łazienki. Tylko czekamy, aż dziewczyny wyjdą. Ile cJorgzasu można się przebierać. W końcu się doczekaliśmy. Najpierw wyszła Alba, potem Candelaria, i w końcu Mechi.
- No nareszcie - powiedzieliśmy jednocześnie.
Anna
Jorge zaprosił mnie wczoraj na urodziny Tini. Nie do wiary, że znamy się dopiero jeden dzień, a oni mnie zapraszają. Przygotowałam sobie ubrania wcześniej. A zeszło mi z tym ponad pół godziny. Teraz szybki prysznic i muszę coś zrobić z włosami!
Jorge
Zabrałem Tini do siebie, a potem na zakupy, żeby był czas wszystko przygotować. Chyba zaczyna się czegoś domyślać, bo ciągnę ją od sklepu do sklepu i nie pozwalam wrócić do domu... o 16.30 dostałem smsa od Fran, że wszystko jest już gotowe i w tym momencie z przebieralni wyszła moja księżniczka w przepięknej sukience. Idealnej na dzisiejszy dzień.
- Wyglądasz cudownie. Przepraszam - zwróciłem się do ekspedientki. - Chcę zapłacić za sukienkę i buty. I proszę odciąć metkę.
- Jorge...
- Cii. Po chwilo powiedziałem - czegoś mi tu jeszcze brakuje - i uśmiechnąłem się tajemniczo. Wyjąłem zza pleców czerwone pudełeczko i powiedziałem - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin księżniczko - dałem jej całusa w czoło.
Otworzyła prezent i właściwie od razu rzuciła mi się na szyję.
- Dziękuję - szepnęła.
Odwróciła się, założyłem jej wisiorek i jej strój był kompletny.
- Ten klucz jest do twojego serca?
- Tak. Ale moje serce też masz i wiem, że jest u ciebie bezpieczne - zobaczyłem, że w jej oczach zbierają się łzy. - Nie płacz...
- To ze szczęścia.
- Jak się cieszysz to się śmiej, a nie płaczesz. A teraz chodź.
Tini
Jorge odwozi mnie do domu. Ciekawe czemu nie pozwolił mi się przebrać... Byliśmy na miejscu. Kiedy weszliśmy do salonu zapaliły się wszystkie światła i moi przyjaciele i rodzina krzyknęli: Wszystkiego najlepszego! Podbiegł do mnie Nick z kartką zrobioną przez niego. Potem wszyscy mnie całowali i ściskali. Mama zaprosiła nas do salonu i usiedliśmy do stołu. Potem tata wniósł tort i od razu zrobili mi z nim zdjęcie:
Po zjedzeniu tortu, Fran ustał na krześle i zawołał:
- A teraz tańczymy!!! - i od razu podbiegł do Anny. Chyba mu się spodobała... Część z nas tańczyła w domu, a część w ogrodzie, bo wszyscy nie zmieścilibyśmy się.
Fran jak zwykle łaził z aparatem i błyskał wszystkim po oczach.
Po dwóch godzinach tańca wyszliśmy wszyscy na taras.
- Czas na prezenty - zawołała mama.
Posadzili mnie na krześle z przywiązanymi do niego balonami z cyfrą 19 i po kolei znów składali mi życzenia. Od dziewczyn dostałam album z naszymi zdjęciami, od chłopaków ogromnego miśka. Był prawie tak wielki jak ja! I kwiaty. Od państwa Blanco bransoletkę pasującą do wisiorka i całą masę słodyczy. Potem podszedł Fran i dał mi małą paczuszkę.
- Wszystkiego najlepszego siostra. Otworzyłam i zobaczyłam śliczny zeszyt oprawiony w skórę z moim imieniem i śliczne wieczne pióro. - To żeby kartki z piosenkami nie walały się po całym domu - zażartował.
Na końcu podeszli do mnie rodzice.
- Żeby dać ci prezent musimy gdzieś pojechać - powiedzieli i założyli mi opaskę na oczy. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy. Kiedy trasa się skończyła i wyszłam z pojazdu, poczułam zapach morskiego powietrza. Podprowadzili mnie kawałek i zobaczyłam to:
- I że to moje?
- W stu procentach - uśmiechnęła się mama.
Weszliśmy do środka i zobaczyłam przepiękny salon
Miałam z niego przepiękny widok
Obok była kuchnia z jadalnią
Później rodzice zaprowadzili mnie do sypialni
A później do łazienki
Diego podszedł do prysznica i powiedział:
- Hm... Jakby się tak trochę ściaśnić, to dwie osoby by się zmieściły - i przez ten komentarz oberwał od Lary.
- Ty to tylko ciągle o jednym - syknęła.
- Co ja takiego powiedziałem?!
My tylko się zaśmialiśmy i zeszliśmy schodkami z salonu na plażę.
Resztę wieczoru spędziliśmy na piasku patrząc na morze. O północy wszyscy powoli się rozchodzili. Fran odwiózł Annę, nasi rodzice pojechali i zostałam sama z Jorge.
- Najlepsze urodziny w życiu...
- Cieszę się - powiedział i zmoknął mnie w policzek.
Zaczęło mi się robić zimno i Jorge to zauważył. Zdjął marynarkę i założył mi na ramiona. Wtuliłam się w niego i siedzieliśmy tak, aż usnęłam. Nawet nie wiem jak, ale znalazłam się w nowym łóżku.
- Nie idź - szepnęłam pół-śpiąca, pół-żywa. Usłyszałam jak się śmieje, potem ugięło się łóżko i od razu przysunęłam się do mojego księcia.
______________
I kolejny :)
Mam możliwość dodawać częściej rozdziały, bo są matury.
Niestety od czwartku się to zmieni...
Ale jest jeszcze jutro :)
chciałabym zaprosić na blog dziewczyny która pisze o modzie naprawdę warto wejść
OdpowiedzUsuńhttp://charlotte-fashion-for-you.blogspot.com/
Super rozdział :)))
OdpowiedzUsuńUrodzinki <333 , ale miały świetne sukienki <333
Masz talent do pisania :)
Czekam na next i życzę weny
Pozdrawiam :***
Och...Cudny rozdział!
OdpowiedzUsuńTy tak sama jesteś CUDNA :*
Kochamy Cię !!!
I Twoje cudne wypociny :* :) hehe
Piękny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńSwietny post a także wygląd bloga♡
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział !
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego.
Świetny rozdział bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny:-)
Super super suuuper <3!
OdpowiedzUsuńKocham cię za to opowiadanie ;*
http://maybeloveleonetta.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńnowe opowiadanie prosze o wejście o Leonecie :D dziś jeszcze będzie rozdizal i bohaterzy ;)
http://love-jortini.blogspot.co.uk/?m=1 polecam swietny, codziennie nowe rozdziały
OdpowiedzUsuńd4v27w7b70 z3j47v3p79 n4f22a6h84 s7c47y1j64 s8h79f5r26 p5l33q3d12
OdpowiedzUsuń