Voy Por Ti

Voy Por Ti

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 67

Facu
Usłyszeliśmy pisk Cande. Zaśmiałem się:
- Pewnie zobaczyła żabę.
Jedna po chwili uśmiechy zeszły z naszych twarzy, bo Samuel prawie niósł bladą Candelrię, a Diego wychodził z wody z ciałem dziewczyny na rękach. Wszyscy zerwaliśmy się z miejsc i podbiegliśmy do nich. Fran i Alba podeszły do Cande uspokoić ją, a my zbliżyliśmy się do dziewczyny.
- Czy... ona...? - zapytała łamiącym się głosem Mechi. Ruggero pochylił się nad dziewczyną.
- Nie oddycha. Xabi, sprawdź puls.
- Coś czuję, ale słabo...
Ale COŚ tak!
Jorge od razu pochylił się nad nieznajomą i rozpoczął reanimację. Po pierwszych 10 uciskach z jej ust wypływała woda. Musiała jednak niedawno wpaść, bo miała puls. Samuel dzwonił w tym czasie po karetkę. Kiedy jednak Jorge wykonał dwa wdechy, dziewczyna ocknęła się i wypluła resztki wody. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.
- Ki-im jesteście?
Przedstawiliśmy się po kolei.
- Ja jestem Anna. Dziękuję za ratunek.
- Właściwie, to jak znalazłaś się w jeziorze? - zapytałem.
- Byłam z przyjaciółmi tam, w zagajniku. Świętowaliśmy urodziny dwóch osób z paczki. Chłopacy byli już wstawieni. Chcieli powrzucać nas do wody. Krzyczałam, że nie umiem pływać, ale nie słuchali i kiedy zaczęłam się topić, uciekli - w jej oczach zebrały się łzy. - Tak, baardzo wam dziękuję! 
- Nie ma za co - powiedziała Tini. - Ważne, że jesteś cała i zdrowa.
Po chwili przyjechała karetka, ale nie mieli za dużo roboty. Zrobili tylko badania, pochwalili nas i pojechali. Tini przytuliła się do Jorge powiedziała "Mój bohater" i dała mu soczystego całusa. Ponieważ byliśmy już tylko trochę mokrzy poszliśmy do Lary, bo było najbliżej i postanowiliśmy zrobić grilla.

Lara
Anna próbowała się wykręcić, ale wszyscy uparliśmy się, że musi zostać. Chłopacy pozdejmowali koszulki i zabrali się do pracy. Facu i Xabi wyciągnęli i czyścili grilla, Diego i Jorge poszli szukać rozpałki i przygotowali stół i krzesła. Ja z dziewczynami przebrałyśmy się i Alba, Cande i Mechi pojechały z Samuelem i Ruggeo na zakupy, a ja, Martina, Lodo i Anna zaczęłyśmy przygotowywać surówkę, bo tylko na to miałyśmy składniki. Kiedy skończyłyśmy dałyśmy chłopakom zadanie bojowe godne Rambo: porozwieszać lampki w ogródku. Szybko zrozumiałyśmy, że to był błąd...
Znalazłam lampki choinkowe i lampiony. My pozapalałyśmy świeczki i rozwiesiłyśmy lampiony przy dachu i płotku, a kiedy się odwróciłyśmy ujrzałyśmy... Facundo zaplątanego w sznur lampek. 
- Jak do tego doszło? - zapytała Lodo przez śmiech.
- To przez tych kretynów. Cholera jasna! Rozplączcie mnie!!!
Po dziesięciu minutach siedział już na drzewie i to był kolejny błąd... Rozległ się cichy trzask i Facu zaczął krzyczeć:
- Aaaa! Zdejmijcie mnie stąd! - przytulił się do grubego pnia i dalej krzyczał. Ja i Anna leżałyśmy ze śmiechu, a Martina krzyknęła:
- Jorge, przynieś drabinę i nie śmiej się tak - ale sama ledwo dusiła śmiech.
Jorge idąc po drabinę potknął się kilka razy. W drodze powrotnej też, ale zanim podszedł z drabiną, Rozległ się głośniejszy trzask, a potem: ŁUUP!!! i Facu był z powrotem na ziemi. Wstał pocierając tyłek, a my już nie próbowaliśmy hamować śmiechu. Potem opowiedzieliśmy to reszcie, kiedy wrócili ze sklepu i oni też się śmiali. 
Resztę lampek rozwiesili Diego i Jorge, a efekt końcowy był niesamowity...
- Warto było się zaplątać... - powiedział Facu. 
Ja z dziewczynami wzięłyśmy się za przygotowywanie kiełbasek i szaszłyków, a chłopacy zaczęli rozpalać ogień i rozkładać talerze, a po chwili usłyszeliśmy Albę.
- Xabi! Widelce się kładzie po prawej stronie.
- Przecież leżą po prawej! 
- Nie leżą po lew... Cholera... Mają leżeć po LEWEJ. Leżą po PRAW... Szlag by to. Lodo, po której kładzie się widelce?
- Po lewej! - krzyknęła z kuchni. 
- A twój Romeo położył je po której?
- Po praw... Xabi, geniuszu, poprzekładaj wszystkie widelce i przy okazji porozkładaj serwetki - powiedziała i wróciła do nas. 

Mechi
Z dziewczynami ponosiłyśmy wszystko do chłopaków i przyniosłyśmy szampana. Jorge założył fartuch z napisem Mejor Papa należący do taty Lary, a Diego narzucił mu jeszcze kucharską czapkę na głowę. Po piętnastu minutach pierwsze szaszłyki były gotowe. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Tini stała obok swojego chłopaka i karmiła go papryką z patyka, a sama wyjadała wszystkie kawałki kurczaka. Facu pochlapał się musztardą, a Diego zaczął dusić się groszkiem z sałatki... W każdym razie - nie nudziliśmy się. Potem Lara poszła po gitarę i Jorge zaczął grać, a Tini śpiewać. Po chwili wszyscy się przyłączyliśmy. Samuel poszedł do domu po pianki, ponabijaliśmy je na kijki i zaczęliśmy piec nad grillem. 
- Szkoda, że nie ma ogniska - powiedziała Lodo. 
Jak na zawołanie Jorge dolał do grilla rozpałki i wrzucił łuczywko. Buchnął płomień i po pięciu minutach pianki były gotowe.
- Mam pomysł - zawołała Lara, kiedy zjadła swoją pinkę. - Puścimy lampiony życzeń. Za domem jest polana i nie ma drzew. Co wy na to?
Zgodziliśmy się wszyscy bez wyjątku. Lara przyniosła lampiony i wyszliśmy na łąkę. Pierwsza świeczkę zapaliła Anna Żebyśmy zawsze byli przyjaciółmi.
Potem ja: Żebyśmy zawsze byli szczęśliwi.
Lara: Żeby spełniły się wszystkie nasze marzenia.
Alba: Żebyśmy nigdy nie byli sami.
Lodo: Żeby każdy, kto jeszcze nie znalazł prawdziwej miłości, w końcu na nią wpadł. - i pocałowała Xabiego.
Cande: Żebyśmy zdobywali nowych przyjaciół w mniej drastyczny sposób - popatrzyła na Annę.
Martina puściła jeden lampion z Jorge: Ponieważ wy powiedziałyście chyba wszystko, co najważniejsze, ja mam bardziej samolubne życzenie: Żebyśmy zawsze kochali się tak jak teraz - powiedziała patrząc Jorge w oczy, a on dodał: Na zawsze i jeden dzień dłużej. - pocałowali się i puścili lampkę.
Diego: Żeby Lara mnie w końcu pocałowała.
- Chcesz, żebym cię pocałowała? - zapytała.
- Od zawsze - przysunęli się do siebie i pocałowali. Wszyscy byliśmy im brawo.
Xabi: Żeby Lodo mniej na mnie krzyczała - zaśmiał się i dostał kuksańca.
Facu: Żebym miał więcej szczęścia...
Ruggero: Żebym mógł być z Mechi ZAWSZE
Samuel: Żeby Cande nauczyła się tańczyć sambę i przestała deptać mi stopy...




__________________
I tym akcentem kończymy rozdział :)
Miał być później, ale jest teraz :)
Podoba Wam się? :)

15 komentarzy:

  1. Boski :3
    Haha xD Facu najlepsze xD
    Aaa! Pomóżcie mi! xD
    Jorge w fartuchu i czapce xD
    Lampiony <33
    Czekam na next'a i życzę weny! xxx
    ~KatePasquarelli

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajmuję :*
    Boski rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny , jak zawsze ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, no brak mi słów <3333
    Cudowny rozdział.
    Taki...Śmieszny.
    Długi.. :D
    Ciekawy... :)
    I co najważniejsze chyba dla dziewczyn :>
    Romantyczny *-*
    Oby było takich więcej <3
    Pozdrawiam :)
    ~Viki <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny ;-)
    "Żeby Lara mnie pocałowała"
    Haha ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ! ;)
    Jest super Haniu, ale no... Pamiętasz o fakcie, ze Mechi jest w ciąży ? Bo ostatnio ani słowa o tym...
    Tak czy inaczej życzę weny, weny, weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W rozdziale 60 pisałam, że jednak nie. Doszłam do wniosku, że jest jednak za młoda :)

      Usuń
  7. Świetny rozdział :)
    Pomysł z lampionami genialny :) Fajne mają życzenia :)
    Masz talent do pisania :)
    Życzę dużo pomysłów na rozdziały
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział i gratulację 9 LBA jeśli dobrze pamiętam...

    OdpowiedzUsuń
  9. Cuudowny i ttaki romantyczny na koniec aww *_____*
    Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam pisać.
    Czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny pomysł jeśli chodzi o te lampiony !
    :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Super :3
    Mama po psychiatrę chciała dzwonić tak się śmiałam :3
    Caat :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma takiego słowa jak chłopacy -_-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest. Poprawne są nawet trzy formy: chłopaki, chłopacy i chłopcy. Można je stosować zamiennie i wszystkie są poprawne :)

      Usuń
    2. http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=1738

      Usuń