Voy Por Ti

Voy Por Ti

sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 94 "Bal cz.II"

- ...Violetta i Leon! - krzyknął Pablo. Na sali rozległy się oklaski. Tylko cztery osoby stały jak zamurowane: Violetta, Leon, Dean i Lara. Po dłuższej chwili król i królowa w końcu ruszyli się z miejsca. Pablo założył im na głowy korony. Gratulował im, ale nic do nich nie docierało. Kiedy zaległa cisza, Violetta zrozumiała, że wszyscy na coś czekają.
- S-słucham... - zapytała w końcu.
- Czas na wasz taniec. Maxi puszczaj muzykę. 
Leon pierwszy wziął się w garść, chwycił rękę Violi i ruszyli na parkiet. Reszta uczniów utworzyła wokół nich kółko. Zaczęli tańczyć w rytm muzyki, jednak trzymali się od siebie na odległość wyciągniętych rąk.
- Jak ci się podoba bal? - zapytał w końcu Leon.
- Jest ok. A... jak tobie układa się z Larą?
- Jest ok - powiedział po dłuższej chwili. Oboje czuli, że do końca piosenki będą rozmawiać w ten sposób. Jakby znali się, ale zupełnie nie mieli wspólnych tematów. A przecież wcześniej mogli nawijać bez przerwy i ciągle było im mało. - A tobie z Dean'em? - zapytał z grzeczności.
- Nie jesteśmy razem - powiedziała patrząc Leonowi w oczy. Wiedział, że nie kłamie.
- Jeszcze - dodał za nią. Violetta zignorowała go i dopowiedziała.
- Ale lubię spędzać z nim czas. I świetnie tańczy.
- Ja też chyba sobie jakoś radzę - uśmiechnął się krzywo.
- Tak, ty też. Leon, czy to musi tak wyglądać? - zapytała w końcu.
- Ale co?
- No... Wiem, że nie jesteśmy już razem, ale chyba możemy spróbować być chociaż przyjaciółmi! Wiem, że to będzie trudne, ale mimo wszystko nadal mi na tobie zależy i nie chcę, żeby kontakt nam się urwał. 
- Myślę, że możemy spróbować, przyjaciółko - Violetta uśmiechnęła się na te słowa. 
Z jednej strony oboje odetchnęli z ulgą, ale z drugiej czuli, że to będzie trudniejsze niż mogłoby się zdawać. Kiedy piosenka się skończyła uścisnęli się krótko, po przyjacielsku i wrócili do swoich partnerów. Dean mimo wszystko nic nie mówił. Był lekko zirytowany, ale przecież to był tylko taniec. Uśmiechnął się do Violetty i skierował znów na parkiet. Lara nie była tak wyrozumiała. Wyszła z Leonem na zewnątrz i zrobiła awanturę. Nie krzyczała głośno, bo nie chciała, żeby ktoś usłyszał. Leon uspokoił ją.
- Przecież nic się nie stało. TY jesteś moją dziewczyną, nie Violetta.
- Och, no dobrze - powiedziała w końcu. - Przepraszam - dodała i cmoknęła chłopaka w usta. Wrócili na zabawę. Leona zaczepił Diego, więc Lara poszła po poncz. Kiedy się odwracała, wpadła na kogoś i zawartość kubka wylądowała na sukience. Tą osobą była Violetta. Pisnęła cicho, gdy zimny napój przemoczył górę kreacji. Spojrzała na Larę.
- Ojej, przepraszam! Nie chciałam naprawdę - powiedziała i mimo, że mówiła prawdę, w jej głosie czuć było nutkę ironii. 
- Nic się nie stało - odpowiedziała chłodno dziewczyna i odwróciła się na pięcie. - Dean, jedźmy do domu.
Pięć minut później siedzieli już w samochodzie. Była dopiero 1 w nocy. Violetta planowała bawić się do rana, ale teraz nie miła nawet humoru na rozmowę. 
- Nie przejmuj się. I tak wyglądasz ślicznie.
- Dzięki. Wejdziesz? - zapytała, kiedy byli pod jej domem. 
- Z chęcią.
Podczas gdy Violetta przebierała się w coś wygodniejszego, Dean rozglądał się po jej pokoju. W końcu dziewczyna wyszła ubrana w zwykły dres. Włosy związała w kok. Odłożyła buty do szafy, suknię wrzuciła do kosza na pranie i usiadła na łóżku obok chłopaka.
- To co teraz robimy? - zapytała.
- Hm... Może obejrzymy jakiś film - zaproponował Dean.
Zeszli więc na dół. Violetta włączyła telewizor i DVD, a chłopak wybrał film Faceci w czerni. Usiedli obok siebie na kanapie i zaczęli oglądać. Kiedy seans się kończył i Will Smith zabijał ostatnich już kosmitów, Dean spojrzał na Violettę.
- Muszę ci coś powiedzieć... - Viola spojrzała tylko na niego pytająco. Czuła w tonie jego głosu, że to nie będą dobre wiadomości, ale dzielnie patrzyła mu w oczy. - Wyjeżdżam. Mój brat dostał awans i razem z nim przeprowadzam się do Waszyngtonu...
- O - powiedziała po prostu. - To... Świetnie. Znaczy dla twojego brata. Cóż... Cieszę się, że cię poznałam i na pewno o tobie nie zapomnę. ani o tym co dla mnie zrobiłeś - powiedziała i przytuliła go.
- Ja o tobie tez mała - uśmiechnął się. - Musze już iść. Zobaczymy się jeszcze?
- A kiedy wylatujesz?
- Jutro... A w zasadzie dzisiaj.
- Hm... Kiedyś na pewno się zobaczymy - uśmiechnęła się.
Kiedy Dean opuścił jej dom, poszła do swojego pokoju. Położyła się do łóżka. Była już prawie 4 nad ranem, ale Violetta w ogóle nie czuła się śpiąca. Myślała o Leonie i Larze. Cieszyła się, że dogadała się z chłopakiem, ale irytowała ją jego nowa dziewczyna. Nie żeby czułą się lepsza, ale uważała, że Lara to po prostu nie jest dziewczyna dla Leona.
Leżąc usłyszała otwierające się na dole drzwi i przyciszone szepty. To Angie i Fran wróciły z balu. Myśląc, że Viola już śpi, rozeszły się do swoich pokoi.

Leon opadł zmęczony na łózko. Nie zasnął jednak. Myślał o balu i Violettcie. Tak, właśnie o niej. Nie o Larze. Żałował, że tak szybko zaczął chodzić z Larą. Violetta jest przecież  jest od niej ładniejsza, delikatniejsza i milsza. I tak pięknie wyglądała w tej czerwonej sukni... Dużo lepiej niż Lara. Dobrze, że chociaż mogę być jej przyjacielem - pomyślał. Zresztą, ona ma Dean'a... Leon musiał przyznać, że w głębi duszy jest mu wdzięczny za uratowanie Violi. Z tą myślą w końcu usnął...

Fran nawet nie wiedziała, kiedy usnęła. Obudziła się, gdy za oknem był już zupełnie jasno. Wstała i leniwie się przeciągnęła. Umyła się i planowała zejść na śniadanie. Przechodząc obok pokoju Violetty usłyszała krzyk. Weszła tam szybko...

Violetta usnęła nad ranem, a teraz śniła najpiękniejszy sen. Tak jej się początkowo zdawało.
Była z Leonem na plaży.
Spacerowali.
Śmiali się.
Rozmawiali.
Całowali się.



Leon robił jej zdjęcia.
Usiedli na piasku przytuleni.
Leon poszedł po lody.
Wrócił.
Dał jej jeden rożek, a drugi zniknął...
Uśmiechnął się przerażająco...
Złapał za spód podbródka...
To była maska...
A pod nią Lara...
Violetta zszokowana nie mogła się ruszyć...
Po chwili była już w wodzie...
Tonęła...
- Viola! wstawaj! - zawołała Fran. - Viola! To był tylko sen!
Violetta poderwała się i zaczerpnęła nagle dużo powietrza, jakby dopiero co wynurzyła się z wody.
- TO był sen - powtórzyła jak robot, ale mimo wszystko przytuliła się do przyjaciółki. Chodźmy na śniadanie.




______
Jest druga część :)
Później niż planowałam, bo mam malowanie w domu i laptop był przygnieciony stosem książek i fiolą XD 
Ponieważ zbliża się koniec wakacji czas na kilka spraw organizacyjnych:
1. Można powiedzieć, że jestem już maturzystką, więc muszę się głównie skupić na nauce. Będę jeździć na kursy przygotowawcze w soboty, więc rozdziały będą się pojawiać w niedziele. 
2. Postaram się je dodawać co tydzień, ale nie obiecuję. 
3. Liczę, że nie będzie mi mieli za złe, że rozdziały nie będą się pojawiać zbyt często.
To chyba tyle :)
I na koniec zapraszam Was do zakładki INFORMOWANI :)

9 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam kiedy przeczytałam ze Dean wyjeżdża xd
    Tak wiem... Jestem okrutna xd
    Kolejny boski rozdział ;*
    Buziaki-Maja♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.<3
    Hahahaha Dean wyjeżdża. Niby był spoko, ale ja go nie lubiłam.
    No oczywiście że nie będziemy się gniewać. To chyba logiczne.
    Masz wielki talent. Nie mogę doczekać się nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział! ;) Czekam na następny ;) zapraszam do mnie http://nevergiveup-leonetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdzial dobrze ze bedziesz dodawac chociaz w niedziele po jednym rozdziale ale jak mialabys czas i wene to wstawiaj czesciej

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział, przepraszam ,że ostatnio nie dodawałam komentarzy,ale byłam zajęta wprowadzeniem do akademiku zajeło mi to prawie całe lato i dopiero teraz mam chwilę by coś skomentować.Lecz nie martw się bo to że nie pisałam nie znaczy ze nie czytałam :) No wiesz przecież że masz wielki talent, jęśli NIE to już wiesz ze MASZ TALENT :D haha rozdzial mi sie podobal
    Bo Dean wyjeżdza jestem szczero osobą, więc napisze po prostu że mi się nke podobał moim zdaniem nie był wystarczająco czuły i opiekuńczy wobec Vilu
    To chyba koniec pozdrawiam Cię Haniu i wszystkie Vilover's

    OdpowiedzUsuń