Voy Por Ti

Voy Por Ti

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 91 "Od iskry do pożaru"

Na początek chcę Was BARDZO przeprosić. Swoją drogą, często to robię...
Byłam u babci na wsi i nie miałam możliwości pisania. 

Druga sprawa - zostałam nominowana do LBA :)
Bardzo dziękuję Violettcie Verdas :*

Pytania:
1. Jak masz na imię?
Hania :)
2. Ile masz lat?
17
3. Masz zwierzę?
Pieska o imieniu Fifi :)
4. Jaki jest twój ulubiony serial?
Pamiętniki wampirów, Dr House i Violetta :)
5. Jaki jest twój ulubiony film?
Hm... wszystkie części Harry'ego Pottera, Frozen, Ilu miałaś facetów?, A więc wojna, trochę tego jest :)
6. Gdzie chcesz mieszkać w przyszłości?
Nie tu, gdzie teraz. Na pewno też nie w centrum miasta. Marzy mi się domek w lesie nad jeziorem z wielkimi oknami i dużą biblioteką :)
7. Miejsce, do którego chciałabyś pojechać?
Jest dużo takich miejsc, ale najbardziej chyba do Londynu :)
8. Twój idol?
 Luke Hemmings, Michael Clifford, Calum Hood, Ashotn Irwin :D
9. Ulubiona piosenka?
Na chwilę obecną... English Love Affair <3


NOMINUJĘ

[EDIT] Pytania są w następnym poście XD
Rozdział dedykuję Violettcie Verdas :)

Dziewczyna stanęła momentalnie. Tuż przed nią śmignął samochód. Trzęsąc się, obejrzała się za siebie. Ujrzała Deana biegnącego do niej. Szybko ją przytulił.
- Już drugi raz uratowałeś mi życie - powiedziała, kiedy się uspokoiła.
- Nic takiego.
- Jak mam się odwdzięczyć?
- Daj spokój - pod wpływem wzroku Violetty dodał - Możesz mi postawić kawę.
- W takim razie ruszamy.
W drodze do kafejki Violetta zastanawiała się nad pewną kwestią. W końcu się odezwała.
- W szkole organizujemy bal. Może chciałbyś ze mną pójść?
- Z przyjemnością - powiedział szczerze. Violetta uśmiechnęła się. Resztę drogi gawędzili ze sobą. Kiedy weszli do pomieszczenia, od razu uderzył ich aromatyczny zapach kawy i ciastek. Dean zamówił zwykłą czarną z mlekiem, a Viola late z bitą śmietaną. Wszystkie stoliki były zajęte, więc wyszli na zewnątrz. Po godzinnym spacerze Dean odprowadził Violettę do domu.
- Wejdziesz?
- Może kiedy indziej - uśmiechnął się. - Do zobaczenia - nachylił się i cmoknął ją w policzek. Będąc przy furtce, odkręcił się jeszcze i pomachał na pożegnanie.
Violetta poczuła iskierkę w momencie buziaka, a teraz przyjemne ciepło. Nie było jeszcze tak jak z Leonem, ale może gdyby ją pocałował w usta... Po wejściu do domu i opadła na sofę. Od razu przy niej pojawiła się Angie. Wypytywała o Dean'a. Chciała wiedzieć wszystko. Potem zadała pytanie, na które Violetta z początku nie chciała odpowiedzieć.
- A... co z Leonem? Pogodziliście się?
- Nie - odpowiedziała oschle. - On już się pocieszył. Chyba jednak nie był taki jak mi się zdawało.
- Więc z kim idziesz na bal?
- Z Deanem. Jutro z dziewczynami idziemy zobaczyć salę i załatwić balony, a we wtorek po szkole idziemy na zakupy.


Francesca wracała od Marco. Chłopak źle się czuł od rana, a teraz dostał jeszcze gorączki. Zanim wyszła upewniła się, że niczego mu nie brakuje. Chciał ją odwieźć, ale ledwo mógł otworzyć oczy.
- Mam nadzieję, że do soboty mi przejdzie.
- Na pewno - zapewniła go dziewczyna, kiedy wychodziła z pokoju. - A jeśli nie, to będę tu z tobą siedziała.
Teraz szła do domu. Było już ciemno i trochę się bała. Kiedy była na swojej ulicy, usłyszała syrenę strażacką. Ciekawe, gdzie się pali... Na odpowiedź nie czekała długo. TO był jej dom. Cały w płomieniach. Przed budynkiem zebrał się już tłum gapiów. Po chwili pojawili się też strażacy.
Francesca podeszła bliżej i zobaczyła znajomą twarz.
- Diego, wiesz co tu się stało? - zapytała płaczliwie.
- Nie mam pojęcia - odpowiedział po dłuższej chwili, jakby się zastanawiał czy słowa były kierowane do niego. - Kiedy przyszedłem dom już się palił. Wszystko ok?
- Nic nie jest ok! - powiedziała i przytuliła go. - Prze-przepraszam.
Odeszła kawałek dalej i zadzwoniła do Violetty. Poprosiła ją o nocleg. Kiedy przyjaciółka dowiedziała się, co się stało, Ramallo od razu przyjechał po Fran. Teraz po płomieniach nie było już śladu. Zostały tylko spalone resztki domu i czarny dym, który miał się jeszcze unosić przez dwa dni. Nikt nie zwracał uwagi na chłopaka w czarnej kurtce


Pożar był piękny. Szkoda, że tak szybko przyjechała straż... Chętnie popatrzyłby jeszcze na to widowisko. Od dziecka ciągnęło go do ognia. A w zasadzie od momentu, kiedy zobaczył jego moc bawiąc się zapałkami i przez przypadek podpalając liście w ogrodzie. Uwielbiał patrzeć jak pomarańczowe płomienie pochłaniają coraz więcej i stają się coraz bardziej potężne. Jak płomień rośnie niszcząc wszystko co stanie na jego drodze. Ale to, co zrobił dziś... To tylko początek zemsty, którą planował odkąd opuścił poprawczak. 
Kiedy był w domu, ktoś już na niego czekał.
- Gdzie byłeś? - zapytał ostro brat.
- Na spacerze...


______________
Mam nadzieję, że się Wam podobał :)
Wiem, że jesteście złe, że rozwaliłam Leonettę, i nie chcecie, żeby Viola była z Deanem, ale on jest przecież w porządku :D
Poza tym, nie chcę, żeby było nudno ;)
Nie wiem jeszcze kiedy i czy pogodzę Leonettę, ale mam nadzieję, że nie przestaniecie czytać opowiadania tylko dlatego, że nie są razem...
Liczę na komentarze, cierpliwość, wyrozumiałość i że nie zostawicie mnie tylko dlatego, że Viola zostawiła Leona...

14 komentarzy:

  1. Genialny rozdział ;*
    Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział <3
    Leonetta ;C
    Bd płakać ;C
    Dean to idiota ;C
    Ja chcę Leonette ;CC
    Czekam na nexcik <3

    http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle fantastyczny :D
    Dziękuję za nominacje mojego bloga do LBA, czy mogłabym prosić o pytania ?
    Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rodział super
    Czekam na next
    Nie przestane czytać bloga jest Dean i Viola będą razem
    Viki

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze że będzie się coś działo ale leonetta też ma być ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. genialny blog ;) zazdroszczę:c i zapraszam do mnie :c http://vilu3polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie za krótki? O.o

    OdpowiedzUsuń