Voy Por Ti

Voy Por Ti

poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 86 "Ocaleni"

Violetta poczuła na twarzy gorące promienie słońca. To był tylko sen, pomyślała z ulgą. I odetchnęła. Ale chwila... Przecież ja nie mam wodnego łóżka! Dlaczego się kołyszę?! Kiedy otworzyła oczy, zobaczyła wokół siebie tylko wodę. Jej oddech przyspieszył. TO nie może być prawda! Mimowolnie do jej oczu napłynęły łzy. Nie próbowała ich powstrzymywać. Nagle poczuła, ze ktoś ją obejmuje. Leon?! Nie, to był ten chłopak z samolotu. Miał kilka ran na twarzy i dłoniach, ale poza tym nic mu nie było. Podobnie jak Violettcie.
- Jak? - zapytała po prostu.
- Kiedy już spadaliśmy, podszedł do mnie jakiś wysoki mężczyzna i podał mi paczkę. Okazało się, że to był ponton. Powiedział, że mam cię uratować. Po zderzeniu z wodą... Myślałem, że już po nas! Ale jakimś cudem nic nam się nie stało. Złapałem cię jak najszybciej i jesteśmy tutaj... - Violetta ścisnęła go mocniej.
- Dziękuję - szepnęła. 
- Zastanawia mnie tylko kim był ten mężczyzna...
- To był mój tata...
- Tak mi przykro.
- Czy ktoś jeszcze...?
- Obawiam się, że nie - powiedział smutno.
Dryfowali kilkanaście minut w kompletniej ciszy. Słychać było tylko szum oceanu.
- Jestem Violetta - dziewczyna przerwała milczenie.
- Jestem Dean - uśmiechnął się chłopak blado.
Violetta powiedziała mu o sobie, przyjaciołach. Ale kiedy chciała opowiedzieć o Leonie, głos jej się załamał. 
- To twój chłopak?
- Tak - Dean nie zadawał więcej pytań. - Teraz twoja kolej.
- No więc, mam 20 lat. Do tej pory mieszkałem w Londynie, ale postanowiłem przeprowadzić się do brata, do Rio. Lubię muzykę, szczególnie rockową - opowiadał o rodzeństwie, przyjaciołach, itp. 
- Zmienię trochę temat - powiedziała Viola. - Gdzie jesteśmy?
- Chciałbym wiedzieć. Telefony nie działają, za długo były pod wodą, zresztą i tak pewnie nie byłoby zasięgu. Na pewno gdzieś między Hiszpanią a Ameryką - powiedział z gorzkim uśmiechem. - Może natrafimy na jakąś wyspę... Kiedyś uczyłem się o prądach morskich i innych takich, ale wydawało mi się to zupełnie niepotrzebne - dodał z wyrzutem. - Coś pamiętam, ale nie za wiele. 
Od tej pory starali się cały czas rozmawiać, żeby nie myśleć o niczym innym. 

- W związku z niedawną tragedią, konkurs zostaje odwołany - powiedział Pablo na zajęciach. Informacja o katastrofie bardzo wszystkimi wstrząsnęła. Angie nie była w stanie przyjść do pracy. Nawet Gregorio był smutny. Ekipa UMix-u zgodziła się na rezygnację z planów. Rozumieli, co się stało. 
W szkole każdy, kto znał Violettę chodził przygaszony. Jednak najbardziej przygnębienie byli Leon, Fran, Cami, Marco i reszta najbliższych przyjaciół. 
- Jak to odwołany?! - zawołała Ludmiła. Ona jako jedyna nie przejmowała się losem dziewczyny.
- Ludmiła, czy ty siebie słyszysz? - zapytał zdziwiony Maxi.
- Po prost nie rozumiem, dlaczego z powodu jednej dziewczyny odwołany jest konkurs, który niewątpliwie bym  wygrała. Pablo, odbierasz nam... To znaczy mi możliwość bycia zauważoną, tylko dlatego, że nie ma Violetty! - krzyknęła i tego było już zbyt wiele dla Leona.
- Ludmiła! - wrzasnął - Jak możesz być tak pusta, egoistyczna... Violetta prawdopodobnie nie żyje, a ty myślisz tylko o swojej "karierze"! Jesteś najbardziej płytką, pustą i głupią osobą, jaką kiedykolwiek dane mi było poznać!! Przepraszam Pablo - dodał i wyszedł z sali.
- Pójdę za nim, żeby nie zrobił czegoś głupiego - powiedział Diego i wyszedł za przyjacielem.
Ludmiła stała ze zdziwionym wyrazem twarzy. Jeszcze nikt nigdy jej czegoś takiego nie powiedział. 

- Leon? Leon?! - wołał Diego. Zobaczył go siedzącego przed szkołą na schodach.
- Chcę być sam.
- To będziesz sam ze mną, bo ja cię samego nie zostawię - powiedział i usiadł obok. Siedzieli tak w ciszy kilka minut.
- Dlaczego to spotkało właśnie ją? - zapytał z bólem blondyn.
- Nie wiem - odparł szczerze Diego. - Ale wiem, że to nie może się tak skończyć. Leon,. słyszysz mnie? To jest niemożliwe.
- Ale tak jest! Violetta nie żyje! - krzyknął i złapał się za głowę. - Diego, proszę, chcę być sam.
- No dobra - zgodził się niechętnie. - Ale nie rób nic głupiego.
Leon już go nie słuchał. Wiedział co zrobi.

Wieczorem Violetta i Dean odczuwali dokuczliwy głód. 
- Spróbujmy zasnąć. Może to pomoże. Wiosłować i tak nie możemy, więc to bez różnicy - powiedział chłopak. 
Viola zwinęła się w kłębek, ale nie sądziła, że uda jej się choćby zdrzemnąć. Myliła się - zasnęła od razu. I miała sen. Tak jej się przynajmniej zdawało...

Leon wieczorem powiedział, że idzie na spacer. Rodzice nie protestowali. Wiedzieli, że jest mu ciężko. Chłopak zostawił telefon w domu i wyszedł. Najpierw poszedł pod dom Violetty. Potem we wszystkie miejsca, które coś znaczyły. Potem poszedł do parku. O tej porze nikogo już tam nie było. Chodził smętnie alejkami i wspominał. W jego oczach gromadziły się łzy, ale nie wstydził się ich. Pozwalał im płynąć po twarzy. I tak nikt go przecież nie widział. Chociaż, nawet jeśli byłby tu tłum ludzi, nic by z nimi nie zrobił. Poszedł na most nad rzeką. Wiedział, że jest tu głęboko i to mu wystarczyło. Przełożył jedną nogę za barierkę...
- Leon, nie! - usłyszał głos. Odkręcił głowę.
- Violetta - szepnął.
- Leon., nie rób tego, proszę...
Nawet nie wiedząc kiedy, chłopak znalazł się tuż przy swojej dziewczynie. Chciał dotknąć jej policzka, ale nic nie poczuł. Spojrzał na nią przerażony.
- Nie ma cię tutaj...
- Jestem - dotknęła dłonią jego serca. - Cały czas. 
- Violetto... Czy ty...? Czy jesteś duchem?
- Nie wiem... Ostatnie co pamiętam to to, że zasnęłam na pontonie i nagle poczułam, że muszę być przy tobie... Ty chciałeś skoczyć?
- Myślałem, że nie żyjesz... Po co ja miałbym żyć bez ciebie?
- Och, Leon - uśmiechnęła się smutno. - Obiecaj mi, że więcej nie będziesz próbował. Ja żyję. To wiem na pewno. Nie wiem tylko gdzie jestem. Ale nie jestem sama. Jest ze mną Dean. To on mnie uratował. Chodź do domu - wzięła go za rękę i szli tak razem. Nie czuł jej dotyku, ale była tu! I powiedziała, że żyje. Pod drzwiami uśmiechnęła się, szepnęła "Kocham Cię" i po prostu się rozpłynęła. Leon wszedł do środka i od razu rzucił na łóżko. A jeśli to były omamy? Może to jego zrozpaczona podświadomość wytworzyła obraz Violi? Nawet nie wiedział kiedy usnął. Ostatnia myśl, jaka przyszła mu do głowy, była taka, że musi odnaleźć Violettę.

Dziewczyna ocknęła się. Wokół panował jeszcze mrok. Nie rozumiała do końca co się stało. Czy na prawdę uratowała Leona przed samobójstwem, czy to był tylko sen? Wiedziała tylko, że musi zrobić wszystko, żeby go jeszcze raz ujrzeć, poczuć dotyk jego dłoni i smak jego ust...


____________
Nie jestem zbyt zadowolona z tego rozdziału... Szczególnie z pierwszej połowy
Niemniej mam nadzieję, że się podobał :)

13 komentarzy:

  1. trochę smutny rozdziała ale fajny

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu...
    Vilu żyje!
    Niech Leon ja uratuje i wszystko będzie dobrze ♥
    Czekam na nexta ;*
    Buziaki-Nat♥

    OdpowiedzUsuń
  3. popłakałam się!
    śliczny rozdział
    czekam na kolejny
    zapraszam do mnie:leonettanewstory.blogspot.com
    co z blogami:en mi mundo i si es por amor??/Patrycja2001

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział !
    Szybko dawaj next !

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj!
    Jestem pierwszy raz na twoim blogu i jestem pod wrażeniem.
    Cudowny i pięknie przedstawiony rozdział 86 ♥
    Bardzo jest mi przykro ale liczę, że z Vilu będzie wszystko dobrze.
    Czekam na next
    violletta-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział !!!!
    Biedna viola :-\
    Mam nadzieję , że wszystko się jakoś ułoży :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna Vilu ;c
    Rozdział Genialny!
    Czekam na next ;*
    Wpadniesz do mnie??
    www.leonviolettayfranymarcoo.blogspot.com <------- Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieje że będzie Leonetta a co do rozdziału to najlepszy !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Leon najlepszy do Lu z tym tekstem czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojeeeeeeej jakie to jest sloodkie ze tak w sie widzieli <3

    OdpowiedzUsuń
  11. leonetta niech się bidna znajdzie !

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG!
    Super rozdział!
    Boski!
    Taki fajny ,że nie wiem! Zapraszam do mnie:
    http://kickinit-bo-to-wiecej-niz-przyjazn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Arcydzieło <3
    Pełne emocji cudowne.
    Nie .oge doczekać sie nexta.

    OdpowiedzUsuń