Voy Por Ti

Voy Por Ti

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 62

Alba
Wszystkie poszłyśmy do pokoju Tini z naszymi walizkami, a chłopacy poszli coś przekąsić i przebrać się w garnitury. Mechi najpierw uczesała nas wszystkie, Lodo i Lara zrobiły makijaż i zaczęłyśmy wybierać sukienki. Po godzinie wyglądało to tak:
Tini   Mechi   Cande   Lara   Lodo   Ja
Chłopacy zajrzeli do naszego pokoju. Wyglądało to komicznie, bo pokazywali się jeden nad drugim zza drzwi i było widać tylko głowy. No i wszyscy mieli głupie miny. Potem na ich twarzach było widać szok a w końcu zachwyt. Jorge patrzył na Tini jak w obrazek. Podobnie jak Ruggero na Mechi,  Xabi na Lodo, Diego na Larę, Samuel na Cande, a Facu na mnie. Właśnie na MNIE!
- I-idziemy? - zapytał Diego i wziął Larę pod rękę. Rodrigo już czekał na nas na korytarzu w smokingu.
- Gotowi? - zapytał i uśmiechnął się. - No to idziemy.
Byliśmy modnie spóźnieni, bo większość gości już przyszła. Wszyscy panowie mieli na sobie czarne marynarki, a panie sukienki we wszystkich możliwych kolorach: od białego zaczynając, przed żółty, niebieski, na czarnym kończąc.
Stoliki były poustawiane równo, talerze w takich samych odstępach, a obok kieliszków znajdowały się karteczki z imionami gości.
Obok znajdował się parkiet, na którym tańczyło już kilka par.

Lara
W chwili gdy weszliśmy na salę, wyszli kelnerzy i zaczęli ustawiać dania. Usiedliśmy więc na naszych miejscach. Na przystawkę podano krewetki królewskie, które wyglądały bardzo smakowicie. Niestety jestem na nie uczulona i nie mogłam ich spróbować. Za to Diego zjadł zarówno swoją, jak i moją porcję.
- Tylko nie zjedz serwatki - zaśmiała się Mechi, a on wziął białą chustkę do buzi. Tini zrobiła w tym momencie zdjęcie:
- Weź się ogarnij! - powiedziałam i wyrwałam mu ją z ust. Spojrzał na mnie miną zbitego psiaka i powiedział:
- Pseplasam...
- No dobrze, ale nie rób tak więcej - zaśmiałam się. - Zdjęcie wyszło wyraźnie? - zapytałam przyjaciółkę.
- Jeszcze jak!

Tini
Po głównym daniu, zespół zaczął grać piosenki, więc wszyscy poszliśmy na parkiet. Tańczyłam z każdym, a z Diego nawet trzy razy i mam nadzieję, że czwartego nie będzie... podeptał mi obie stopy tak, że ledwo chodzę. Jorge zaproponował, że pójdzie po coś do picia. Ja ustałam niedaleko i wzięłam sobie przekąskę z tacy obok. Patrzyłam na tańczących przyjaciół, kiedy ktoś obok mnie ustał...

- Czemu taka ładna dziewczyna stoi tu sama?
- Bo czeka na swojego chłopaka - powiedziałam, ale byłam... zauroczona? Ten gość ma taki śliczny uśmiech...
- Jestem Austin, a ty...?
- Tini, miło mi cię poznać.
- A więc Tini, zatańczysz ze mną?
- Czemu nie - uśmiechnęłam się. W końcu jestem tu, żeby się bawić.
Austin świetnie tańczył, a ja nie mogłam pozbyć się wrażania, że go kojarzę.
- Jesteś aktorem? - zapytałam prosto z mostu. - Wydaje mi się, że cię gdzieś widziałam.
- Nie - uśmiechnął się. - Jestem wokalistą. Austin Mahone.
- A tak! Teraz już wiem - zaśmiałam się. - Uwielbiam piosenkę Banga! Banga!
Kiedy piosenka się skończyła wróciliśmy tam, gdzie wcześniej stałam. Jorge czekał na mnie z szampanem i nie był zbyt zadowolony. Podał mi kieliszek i od razu objął ramieniem. Jest kochany, ale przecież Austin nic nie zrobił.
- Cześć, jestem Jorge. CHŁOPAK Tini.
- Austin - przedstawił się mój nowy znajomy i podał Jorge dłoń. Mierzyli się wzrokiem i miałam wrażenie, że nie był to przyjacielski uścisk dłoni.
- Tini, Lodo chciała z tobą porozmawiać. Stoi przy bufecie - powiedział chłodno. Austin uśmiechnął się i powiedział.
- Rozumiem aluzję. Nie ściskaj jej tak za ramię, bo będzie miała siniaki. - powiedział, a potem zwrócił się do mnie - Do zobaczenia 
Puścił oczko i poszedł. Stałam tak chwilę, ale Jorge nic nie mówił, więc sama się odezwałam.
- Nie byłeś zbyt uprzejmy.
- Widziałaś jak na ciebie patrzył?
- No jak?
- Jakbyś była... 
- Kim?
- Nie kłóćmy się przy ludziach - powiedział, i faktycznie osoby stojące najbliżej popatrzyły się na nas.
Ja tylko prychnęłam i powiedziałam:
- Masz rację. Porozmawiamy w pokoju.
- A teraz wystąpi nasz gość specjalny Austin MAHONE!!!! - zapowiedział po francusku dyrektor hotelu. Na scenę wbiegł Austin. Patrzył prosto na mnie i powiedział:
- Zaśpiewam moją najnowszą piosenkę z dedykacją dla Tini - uśmiechnął się i zaczął śpiewać. 
Jorge spojrzał na niego, potem na mnie i poszedł. Miałam za nim iść, ale to on ma problem. JA nic nie zrobiłam. Nie chcę się z nim kłócić, ale to on coś sobie ubzdurał, więc po zrobieniu dwóch kroków zatrzymałam się i zaczęłam słuchać jednej z moich ulubionych piosenek. Z Jorge porozmawiam później.


_________________
Może być? :) 
Mam nadzieję, że się Wam podoba :)
Teraz zaczną się u mnie rekolekcje i będę wracała wcześniej do domu, więc może uda mi się coś napisać :)
I pytanie z innej beczki: Lubicie Austina Mahone? :) Ja ostatnio mam fazę na jego piosenki *.*

6 komentarzy:

  1. Chyba 1! :) Nie słucham Austina i mam nadzieję, że nie zepsuje Jortini ;( Rozdział świetny! Jak zobaczyłam, że go dodałaś, to zaczęłam się tak cieszyć, że myślałam, że zacznę krzyczeć z radości. Oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Ale ma nadzieję że Austin nie zepsuje/pokłóci Jortini. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. cudo, cudo, cudo <33333
    Uwielbiam Twoje opowiadania !
    Zastanawia mnie tylko co z ciążą Mechi... ;>
    a i no... Na jakiś czas jortini może mieć jakiś kryzys :D Wiem, jestem okropna ;p ale lubie jak coś się dzieje ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega rozdział !
    Co rozdział to lepszy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super...czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciesze się , że dodałaś rozdział !!
    Uwielbiam twój blog i czytam go od początku !!! :) :*

    OdpowiedzUsuń