- Leon? - zapytała zdziwiona Violetta i od razu kichnęła. - Co ty tu robisz?
- Wyglądasz strasznie - powiedział chłopak i usiadł na brzegu jej łózka.
- To właśnie chce usłyszeć każda dziewczyna. - Mimo wysokiej gorączki, wciąż było ją stać na sarkazm.
- Przepraszam - odpowiedział Leon. - Bardzo źle się czujesz?
- Hm.. Mam 40 stopni gorączki, nie mogę oddychać, non stop kicham, boli mnie głowa, ale nie, czuję się wprost cudownie.
- Po co ta ironia? - powiedział już lekko urażony. Violetta poczuła się głupio i cicho przeprosiła. - Wybaczam ci, bo masz katarek. A tak serio, to pewnie nie dasz rady jutro przyjść?
- Raczej nie - powiedziała smutno. - Chyba będziemy musieli zaliczyć ćwiczenie w innym terminie.
- Chyba, że...
- Chyba, że co? - zapytała z podejrzliwością. Nie podobał jej się błysk w jego oku.
- Chyba, że cię wyleczę!
- Niby jak?
Ale Leon już jej nie słuchał. Wyszedł z pokoju i pobiegł do kuchni. Poprosił Olgę, żeby ugotowała rosół, a sam wziął ręczniki z łazienki i zrobił z nich ciepłe ziołowe kompresy. Na tacę położył jeszcze aspirynę i dwa batoniki. Wrócił do Violetty, położył jej ręcznik na głowie i podał miskę z zupą. Dziewczyna od razu poczuła się lepiej.
- Nie wiedziałam, że znasz się na przeziębieniach.
- Moja mama jest pielęgniarką, więc nauczyłem się kilku rzeczy mimochodem. A teraz siedź cicho i jedz, a ja idę po herbatę.
Pół godziny później Violetta mogła już siedzieć w salonie, oczywiście pod dwoma kocami i kartonikiem chusteczek pod ręką. Leon włączył jakiś film i usiadł obok dziewczyny. Kilka minut po rozpoczęciu się filmu, przyszła Angie.
- Cześć dzieciaki - nie była w ogóle zdziwiona na widok Leona, "to pewnie ona mu powiedziała, żeby przyszedł" - pomyślała Violetta. - Jak się czujesz Violu?
- Już lepiej. Może będę w stanie jutro zaśpiewać - uśmiechnęła się promiennie.
- To świetnie. Leon, zostajesz na kolację? Będę mogła cię później odprowadzić, jeśli chcesz. Mieszkam niedaleko ciebie.
- Nie, dziękuję. Obiecałem mamie, że będę o 19 w domu.
Po filmie Leon położył Violi jeszcze jeden kompres na czoło i obiecał, że przyjdzie po nią rano. Wziął swoją torbę i poszedł do siebie.
- Podoba ci się - Angie spojrzała znacząco na siostrzenicę. - I jest taaki opiekuńczy!
- Angie, daj spokój! To miłe, co dzisiaj zrobił, ale nie zapominaj, że mnie na początku ignorował. Poza tym, nie jest w moim typie - kiedy to powiedziała cichy głosik w jej głowie powiedział: Dobrze wiesz, że JEST w twoim typie!
Następnego dnia Leon wyszedł z domu wcześniej niż zwykle. Nie chciał się spóźnić, chciał pokazać Violettcie, że potrafi być punktualny. Dokładnie o 9 był przed jej domem. Drzwi otworzyła mu Olga. Od razu poczęstowała go ciasteczkami i zaprowadziła do salonu. Siedzieli tam German i Ramallo.
- Dzień dobry - przywitał się chłopak.
- Och, dzień dobry Leon. Przyszedłeś do Violetty?
- Tak. Jak się czuje?
- Dużo lepiej. I za to chcę ci podziękować - powiedział German i uścisnął mu rękę. - Gorączki już w ogóle nie ma, tylko katar jej jeszcze dokucza. Chciałbym zaprosić ciebie i twoich rodziców dzisiaj na kolację, żeby się jakoś odwdzięczyć.
- Dziękuję, przekażę rodzicom - powiedział Leon, lekko speszony. Wtedy po schodach zeszła Viola. Uśmiechnęła się na jego widok i spojrzała na zegarek.
- Dzisiaj to ja się spóźniłam. Idziemy?
- Jasne.
W drodze do szkoły rozmawiali o ćwiczeniu i konkursie. Leon zaproponował, żeby razem coś zaśpiewali.
- To tak można? Myślałam, że to konkurs indywidualny...
- Pablo czytał nam wczoraj regulamin. Można występować w duecie. Więc jak? Zgadzasz się?
- Czemu nie - uśmiechnęła się promiennie.
Kiedy doszli do Studia, wszyscy uczniowie się za nimi oglądali. Niektórzy nawet pokazywali palcami, a większość dziewczyn patrzyła na Violettę morderczym wzrokiem. Nie wiedziała o co im chodzi i instynktownie przysunęła się bliżej Leona. Jakby tłum na nią napierał. Weszli do środka i od razu podeszła do nich Fran.
- Viola, możemy chwilę pogadać?
- Jasne. Zaraz wrócę - zwrócił się do Leona i poszła za przyjaciółką kilka metrów dalej.
- Jak się czujesz?
- Dużo lepiej. Leon wczoraj przyszedł i właściwie to dzięki niemu.
- Aha... Violu, czy wy jesteście razem? - zapytała podekscytowana.
- Co? Nie! Skąd ci to przyszło do głowy?
- No.. Przyszliście dzisiaj razem, był wczoraj u ciebie...
- Fran, nie jesteśmy razem. Za krótko go znam. Poza tym nadal do końca nie wybaczyłam mu jego ignorancji. Chodźmy do klasy.
Dziewczyny wróciły do Leona i we trójkę weszli do sali śpiewu. Angie już na nich czekała.
- Kto zaczyna? Nikt nie jest chętny? W takim razie losujemy numerki... Ok. Fran, Diego, zaczynajcie.
Szło im świetnie. Piosenka była melodyjna i romantyczna, jednak dostali tylko po 4, bo nie było widać jakichkolwiek uczuć.
- Musicie zdawać sobie sprawę, że nie zawsze będziecie śpiewać z tym, kogo kochacie czy lubicie. Piosenkarz musi też być po części aktorem. Widz słysząc słowa o miłości, musi ją zobaczyć i ma uwierzyć, że jest prawdziwa. Teraz Violetta i Leon.
Leon ustał przy klawiszach, Viola obok niego i zaczęli śpiewać.
Następnego dnia Leon wyszedł z domu wcześniej niż zwykle. Nie chciał się spóźnić, chciał pokazać Violettcie, że potrafi być punktualny. Dokładnie o 9 był przed jej domem. Drzwi otworzyła mu Olga. Od razu poczęstowała go ciasteczkami i zaprowadziła do salonu. Siedzieli tam German i Ramallo.
- Dzień dobry - przywitał się chłopak.
- Och, dzień dobry Leon. Przyszedłeś do Violetty?
- Tak. Jak się czuje?
- Dużo lepiej. I za to chcę ci podziękować - powiedział German i uścisnął mu rękę. - Gorączki już w ogóle nie ma, tylko katar jej jeszcze dokucza. Chciałbym zaprosić ciebie i twoich rodziców dzisiaj na kolację, żeby się jakoś odwdzięczyć.
- Dziękuję, przekażę rodzicom - powiedział Leon, lekko speszony. Wtedy po schodach zeszła Viola. Uśmiechnęła się na jego widok i spojrzała na zegarek.
- Dzisiaj to ja się spóźniłam. Idziemy?
- Jasne.
W drodze do szkoły rozmawiali o ćwiczeniu i konkursie. Leon zaproponował, żeby razem coś zaśpiewali.
- To tak można? Myślałam, że to konkurs indywidualny...
- Pablo czytał nam wczoraj regulamin. Można występować w duecie. Więc jak? Zgadzasz się?
- Czemu nie - uśmiechnęła się promiennie.
Kiedy doszli do Studia, wszyscy uczniowie się za nimi oglądali. Niektórzy nawet pokazywali palcami, a większość dziewczyn patrzyła na Violettę morderczym wzrokiem. Nie wiedziała o co im chodzi i instynktownie przysunęła się bliżej Leona. Jakby tłum na nią napierał. Weszli do środka i od razu podeszła do nich Fran.
- Viola, możemy chwilę pogadać?
- Jasne. Zaraz wrócę - zwrócił się do Leona i poszła za przyjaciółką kilka metrów dalej.
- Jak się czujesz?
- Dużo lepiej. Leon wczoraj przyszedł i właściwie to dzięki niemu.
- Aha... Violu, czy wy jesteście razem? - zapytała podekscytowana.
- Co? Nie! Skąd ci to przyszło do głowy?
- No.. Przyszliście dzisiaj razem, był wczoraj u ciebie...
- Fran, nie jesteśmy razem. Za krótko go znam. Poza tym nadal do końca nie wybaczyłam mu jego ignorancji. Chodźmy do klasy.
Dziewczyny wróciły do Leona i we trójkę weszli do sali śpiewu. Angie już na nich czekała.
- Kto zaczyna? Nikt nie jest chętny? W takim razie losujemy numerki... Ok. Fran, Diego, zaczynajcie.
Szło im świetnie. Piosenka była melodyjna i romantyczna, jednak dostali tylko po 4, bo nie było widać jakichkolwiek uczuć.
- Musicie zdawać sobie sprawę, że nie zawsze będziecie śpiewać z tym, kogo kochacie czy lubicie. Piosenkarz musi też być po części aktorem. Widz słysząc słowa o miłości, musi ją zobaczyć i ma uwierzyć, że jest prawdziwa. Teraz Violetta i Leon.
Leon ustał przy klawiszach, Viola obok niego i zaczęli śpiewać.
Na początku Viola śpiewała trochę nieśmiało, ale spojrzała Leonowi głęboko w oczy i potem śpiewała już tylko do niego i z nim. Kiedy skończyli miała nogi jak z waty. Jeszcze nigdy nie czuła czegoś takiego. Przytuliła Leona, jakoś tak automatycznie.
- Świetnie. Właśnie to chciałam zobaczyć. Oboje dostajecie po 6.
______________
Trochę krótki :P Mam nadzieję, że się Wam podobał :)
Został już tylko tydzień do wakacji *.* I to ten, w którym w zasadzie nikt już do szkoły nie chodzi XD
Z tego powodu postaram się dodawać rozdziały częściej :)
I chcę jeszcze podziękować Wam za komentarze, ale w szczególności Leosi Verdasowej :*
Uwielbiam takie komentarze, bo pozawalają mi coś zmienić w pisaniu czy historii i w sumie też we mnie samej :)
Niemniej jednak wszystkie Wasze komentarze wywołują uśmiech na mojej twarzy i baardzo poprawiają mi humor :)
Czasem jak czuję się źle, po prostu wchodzę na bloga i czytam to, co piszecie pod postami i to daje mi powera do pisania i w ogóle wszystkiego
KOCHAM WAS :*
Świetny boski Leonetta ipppp *-*
OdpowiedzUsuńJa chodzę jeszcze tylko 3 dni do szkoły bo mam zakończenie 6 klas w czwartek wiec zajebiście
Czekam na next i pisz dalej ^^
Bloga masz boskiego <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next :*
Zapraszam do mnie: http://opowiadanie-tom.blogspot.com/
P.S Obserwuję bloga <3
genialne!!!! super piszesz mam nadzieję że niedługo będą nowe rozdziały. :D
OdpowiedzUsuńCześć. W sumie to nie wiem jak zacząć. Spróbuję od początku. :D
OdpowiedzUsuńNo więc któregoś dnia, jakoś w maju, szukałam na telefonie w Google czegoś z Violetty, nie pamiętam już nawet czego.
I w pewnym momencie w wynikach wyszukiwania natrafiłam na rozdział 41 na tym blogu.
Zaczęłam czytać. Przeczytałam kilkakrotnie całe Twoje opowiadanie, od początku do końca. Strasznie mi się spodobało. Wrzuciłam sobie tego bloga do zakładek w komórce.
Zostałam Twoją stałą czytelniczką. I w sumie trochę mi głupio, że dopiero teraz po raz pierwszy komentuję.
UWIELBIAM TWOJE OPOWIADANIA.
Kocham Leonettę w twoim wydaniu. ♥
I zawsze z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
Wszystkie trzy historie były świetne, naprawdę.
Ten blog (razem z paroma innymi świetnymi historiami) należy do moich ulubionych. Naprawdę wspaniale piszesz.
Życzę mnóstwo weny. :)
Tak na marginesie: proszę, pisz dalej tak wspaniale, i nie psuj Leonetty, jeśli nie będzie takiej konieczności. Proszę... xD
To tyle. Jeszcze raz dziękuję, że piszesz dla nas takie wspaniałe opowiadanie. :)
Pozdrawiam :)
Aha, jeszcze jedno - najczęściej czytam Twoje opowiadanie na komórce, ale w miarę możliwości postaram się jak najczęściej komentować. :)
UsuńTo ja dziękuję :-)
UsuńNawet nie wiem co napisać XD
Po prostu DZIĘKUJĘ <3
Super
OdpowiedzUsuńPo prostu jednym słowem
Cudeńko
Piszesz świetnie
Tak ciekawie
Inne blogi
Strasznie zanudzają
A twój jest taki
Taki ciekawy ,
Odmienny
Romantyczny
Wyraża pełno uczuć
Wesoły
Aż pięknie i z radością sie go
CZYTA
I
KOMENTUJE
<3
Daria
Dziękuję, dziękuję <3
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno ♡
OdpowiedzUsuńJesteś świetna !
też Cię kocham świetny blog pisz dalej, miej duuuużo weny dla mnie <3
OdpowiedzUsuńOch Haniu !
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że moje i innych komentarze motywują cię do pisania kolejnych rozdziałów. Nie wiem jak inni, ale ja moim komentarzami, chcę podziękować Ci za to, że piszesz dalej mimo, że czasem komentarze były nieliczne, a rozdziały niudane ( chociaż moim skromnym zdaniem wszystkie były CUDOWNE ).
Muszę przyznać : jestem trochę gymasna xD
Jak wchodzę na jakiegoś bloga i historia mnie nudzi to już nigdy tam nie zaglądam . I tak krótko mówiąc ciężko mi dogodzić xD .
Jednak Tobie to się udało w 100%.
Chciałabym, abyś wiedziała, że czytam tylko 1 bloga z opowiadaniami.
Tak to jest TWÓJ blog.
Tylko tobie udało się zainteresować mnie historią do tego stopnia, że czytając Twoje opowiadania uśmiecham się do ekranu komputera. xD
I za to chciałabym Ci podziękować !
Co do rozdziału no no no ... był BOSKI
Jaki Leośiek się opiekuńczy zrobił hehe I się nie spóźnił ( postęp ) xD
Fran jaka podejżliwa.
Yeah ...Violetta wyzdrowiała xD (Czemu ja się tak cieszę xD ...grr...znowu się uśmiecham do ekranu xDD )
Leoś i Vilu dostali 6 i te głębokie spojżenie jakie romantyczne ( chodzi o spojżenia nie o szóstkę )
No coż to już końcówka mojego komentarza
No więc :
Życzę Ci dużo weny i aby twoje kolejne rozdziały były takie same czyli MAGICZNE
Kocham i Pozdrawiam
Dziękuję bardzo <3<3<3<3
UsuńNie ma za co :*
UsuńPo prostu jesteś CUDNA :* :*