Voy Por Ti

Voy Por Ti

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 49

Otrzymałam nominację do LBA. Bardzo dziękuję Sophie Verdas :*

Pytania:
1. Masz jakieś ciekawe plany na 2014?
Hm... Tak naprawdę to chyba nie... Jakoś o tym nie myślałam, bo jak na razie przez szkołę prawie nie mam czasu dla siebie :(
2. Twoje ulubione imię z 'Violetty'?
Federico :D
3. Lubisz bez śniegowy styczeń?
W sumie tak, bo nie muszę się martwić, że się przewrócę XD Ale trochę śniegu by nie zaszkodziło :D
4. Co dobrego jadłaś dzisiaj na śniadanie? :>
Świetne pytanie, takie inne... :D Jadłam jajecznicę mojego taty *.*
5. Wolisz pocałunek Leonetty z pierwszego czy drugiego sezonu?
Z pierwszego, bo to był PIERWSZY pocałunek :3
6. Twoje ulubione słowo?
Em... Homunkulus :D I jestem całkiem normalna XD  to jest z książki ;)
7. Kolor ścian w pokoju w którym aktualnie się znajdujesz?
Uf... Dwie ściany są błękitne, a dwie w błękitno - fioletowe paski :D
8. Twój znak zodiaku?
Rak
9. Gdybyś mogła zostać zwierzęciem to jakie byś wybrała?
Chyba... Nie wiem XD Może... łabędziem :D Co prawda brakuje mi gracji łabędzi, ale są łagodne i spokojne :)
10. Oglądasz może Pamiętniki Wampirów?
Obecnie nie, bo nie mam kiedy, ale w ferie nadrobię wszystkie odcinki :D Kocham ten serial *.*
11. Czytasz któregoś z moich blogów?
Niestety nie... :(

Te pytania były świetne :D I musiałam sporo myśleć nad niektórymi XD Jeszcze raz bardzo dziękuję Sophie Verdas <3

Nominacji nie dodaję, ponieważ przez ostatnie kilka miesięcy głównie się uczę i nie mam czasu czytać Waszych blogów, za co bardzo BARDZO Was przepraszam...



Rozdział dedykuję wszystkim, którzy czytają mojego bloga. Kocham Was <3
Tini
Bawiłam się świetnie. Mimo dzieci biegających tuż pod moimi nogami. Jorge nie ostawiał mnie nawet na chwilę. Nawet kiedy poszłam do łazienki, on czekał na nie pod drzwiami. Jego rodzice byli przemili. Z panią Blanco umówiłam się nawet na wspólne zakupy. To było coś niesamowitego. Zaprosili mnie też do siebie na kolację w piątek. Oczywiście się zgodziłam. Jak mogłabym odmówić tak miłym ludziom?? Niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy. O 19 Jorge doprowadził mnie do domu. Żadne z nas nie było dość silne. by powiedzieć "Cześć", mimo iż wiedzieliśmy, że jurto zobaczymy się w szkole. W końcu sprawę rozwiązał tata. Śmiałam się z kolejnego żartu Jorge, gdy otworzyły się drzwi.
- Tini, dlaczego nie zaprosisz kolegi do domu? Zmarzniecie tu.
- Nie trzeba. Już idę. Dobranoc panu. Cześć Tini - powiedział Jorge i uśmiechnął się rozbrajająco.
- Do zobaczenia - powiedziałam razem z tatą i weszłam do domu. Wiedziałam, co się teraz szykuje.
- Kto to był? - zapytała mama, udając, że czyta gazetę.
- Chłopak naszej córeczki - odpowiedział tata. - Przystojny - zwrócił się do mnie.
- Wiem - powiedziałam. I tak już wiedzieli, więc nie było sensu wymyślać, że to tylko kolega.
- To ten, na którego wpadłaś na lotnisku?
- Nie. Jego przyjaciel, Jorge Blanco. W piątek idę do niego na kolację, a w sobotę z jego mamą na zakupy. Chcesz iść z nimi?
- Jasne! - zawołała mama. Lubiła zakupy tak samo, jak ja.
- Widzę, że to coś poważniejszego, skoro idziesz już z teściową na zakupy - odezwał się Fran, którego wcześniej nie zauważyłam. 
- O czym ty gadasz? Jaka teściowa?! Weź się ogarnij - powiedziałam i poczułam, że się rumienię.

Następnego dnia w szkole

Mechi
Od rana wszyscy chcę rozmawiać z Tini. Pierwszego dnia tylko się gapili, a teraz nie odstępują jej na krok. Nie miałam nawet kiedy z nią porozmawiać, a jest już ostatnia przerwa...
- Jakie to straszne - powiedziała Lodo. - Cały czas ją okrążają, jakby była jakimś niespotykanym eksponatem.
- Myślicie, że jej się to podoba? - zapytała Cami.
- Nie. Spójrz tylko na jej minę. Uśmiecha się na siłę i cały czas zerka na nas. Musimy jej pomóc - stwierdziła Lara i zaczęłyśmy obmyślać plan.


Tini
Mam już dość tych wszystkich ludzi! Od rana wszyscy za mną łażą i udają przyjaciół. Po raz kolejny zerknęłam na Mechi i dziewczyny. Były zajęte rozmową, pewnie plotkowaniem. Spojrzałam na drugi stolik i zobaczyłam Jorge patrzącego na otaczający mnie tłum z taką nienawiścią, że aż mnie ciarki przeszły. Potem skierował swój wzrok na mnie i jego oczy natychmiast złagodniały, a z twarzy znikł grymas. Przez cały dzień zamieniłam z nim może trzy zdania.
Udawałam, że słucham żartu dziewczyny, której imienia nie pamiętam, gdy poczułam wibracje w kieszeni. To była Cande: Zemdlej ;)
To był świetny pomysł, ale Jorge na pewno się wystraszy... Przez chwilę myślałam, co zrobić i podjęłam decyzję.
- Jakoś mi tak... - szepnęłam i osunęłam się na ławkę. Usłyszałam, że ludzie się ode mnie osunęli i zaczęli wołać o pomoc. Tak jak myślałam, pierwszy obok mnie pojawił się mój chłopak, potem dziewczyny i na końcu reszta paczki.
- Tini, Tini! CO ci jest?
- Jorge, ona udaje - szepnęła mu na ucho Lara.
Jorge wziął mnie na ręce i wyniósł na dwór. Nareszcie byłam sama z moimi przyjaciółmi.
- Nigdy więcej mi czegoś takiego nie rób, słyszysz? NIGDY! - powiedział, stawiając mnie na ziemię.
- Obiecuję - powiedziałam i przytuliłam go.
- Czy coś nas ominęło? - zapytał Rugg z głupim uśmieszkiem.
- Nie - powiedzieliśmy razem i wszyscy się zaśmiali.
- Dziewczyny, co powiedzie na babski wieczór? - zaproponowała Mechi.
- Tak! Tylko gdzie? - zawołała Cande.
- U mnie - powiedziałam.
- A my możemy przyjść? - zapytał Facu.
- BABSKI, znaczy bez chłopaków - powiedziała Lara i walnęła go w głowę.
- To zróbcie "anty-babski wieczór" i nas zaproście - zaśmiał się Xabi.
- Nie ma mowy! - krzyknęła Lodo. - Musimy obgadać wiele rzeczy... Obejrzymy jakiś wyciskacz łez, a potem...
- Potem będziemy szukały stroju na dyskotekę w piątek - dokończyła Mechi.
Chłopacy zostali przegadani i wróciliśmy wszyscy na ostatnią lekcję. Po 45 minutach byliśmy wolni. Do galerii doszliśmy wszyscy i tam rozstaliśmy się. Ja z dziewczynami poszłam do sklepu, a chłopacy do Diego.
- No... Mów co jest między tobą a Jorge, bo nie wytrzymam! - zawołała Lodovica.
- Powiem wam wieczorem, teraz zakupy.
Najpierw poszłyśmy oczywiście do sklepów z ciuchami i butami. Dopiero jak każda miała co najmniej pięć toreb poszłyśmy kupić popcorn, słodycze, soki i inne potrzebne rzeczy. Zadzwoniłam po brata, żeby po nas przyjechał. Same nigdy nie dotarłybyśmy do domu.
- Zbliża się koniec świata? Po co wam tyle toreb?
- Nie pytaj, tylko pakuj do bagażnika. I pospiesz się, bo lody się rozpuszczą. I nie, ty nie dostaniesz - powiedziałam na jednym tchu i wsiadłam do samochodu. Piętnaście minut później byliśmy w domu. Fran pomógł nam zanieść zakupy do kuchni, ale oczywiście zabrał jedno pudełko lodów. I to czekoladowych!
Pół godziny później w moim pokoju rozłożone były śpiwory, a po środku stały miski z chipsami, czekoladkami, owocami w czekoladzie, galaretkami i talerz z szarlotką mamy.
- Martino Stoessel, mów zaraz o tobie i Jorge albo będziesz wygrzebywać chipsy z włosów - zagroziła mi Lara.
Powiedziałam im o naszym wypadzie do wesołego miasteczka i na starą uliczkę i o pocałunku. Potem namówiłyśmy Mechi, żeby opowiedziała o randce z Ruggero.
- Zabrał mnie do włoskiej restauracji i zamówił jedno spaghetti, a potem tirami su w kształcie serca! Później poszliśmy do parku na spacer i kupił mi misia, a później poszliśmy do niego. Zaczął mnie uczyć włoskiego... - zacięła się na moment. - A potem... No ten... Tego...
- Zrobiliście to?! - zawołałyśmy wszystkie razem, Mechi kiwnęła głową, a my zaczęłyśmy piszczeć z radości.
- I jak było? - zapytała Cande.
- Magicznie.
Potem rozmawiałyśmy o piątkowej imprezie. O 23 Lara zaproponowała zdjęcia. Kilka z nich wysłałyśmy do chłopaków.














Po chwili Lara dostała wiadomość od numeru zastrzeżonego: Strzeżcie się :O
- To pewnie chłopacy robią sobie żarty - powiedziałam. - Chcą się zemścić za to, że ich nie zaprosiłyśmy.
Włączyłyśmy sobie film, ale po piętnastu minutach zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. Zanim cokolwiek zobaczyłam, miałam na głowie jakiś materiał. Wystraszyłam się trochę, ale pomyślałam, że to któryś z chłopaków, więc siedziałam cicho. Wsadził mnie do samochodu ( ktokolwiek to był ) i pojechaliśmy...



____________
I jest :D Dwa dni go pisałam, ale jest :D
Bardzo Wam dziękuję za Wasze komentarze. Nie wiecie ile to dla mnie znaczy <3 Bardzo podniosłyście mnie na duchu i dałyście mi siłę do pisania :* KOCHAM WAS <3 

7 komentarzy:

  1. <3 Ajj nareszcie :D
    Kocham cię i starsznie się ciesze że dalej piszesz :***:*:

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że to tylko żart chłopaków! Uwielbiam twojego bloga! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. BOSKI <3
    Wreszcie się doczekałam *-*
    Ruggchi zabalowała :D
    Ja mam nadzieję, że to tylko jakiś żart chłopaków. Powiedz to tylko żart... Prooosszę..
    Czekam na next'a
    ~Kasiaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje, że to chłopaki ją porwali! Czekam na kolejny
    Fran <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ruggchi <3333
    kocham tę parkę ;3.
    Jortini też;).
    świetnie kochana, masz talent ;*
    ale jesteś wredna... Przerwać w takim momencie ?! ;p.
    http://opowiadania-federico-y-ludmila.blogspot.com ------> wpadnij tu, do zakładki "to, co jest warte uwagi" - nie pożałujesz ;) .

    OdpowiedzUsuń
  6. Ruggero i mechi... Uuu
    No i wgl super :)
    A z tym porwaniem to mam się bać?

    OdpowiedzUsuń