Voy Por Ti

Voy Por Ti

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 47

Tini
Jest dopiero 6 rano, a wszyscy w moim domu latają po wszystkich pokojach. Słychać tylko pojedyncze pytania takie jak: "Spakowałeś ubrania?" " Tak, a ty wzięłaś aparat?". I tak przez całą godzinę. Mama zawsze wstaje wcześniej, żebyśmy się nie spóźnili na żadną imprezę albo spotkanie. Jest kochana, ale takie krzyki nie pomagają przy moim i tak dużym stresie. Bałam już udział w kilku pokazach, ale w tak dużym jeszcze nie i trochę się denerwuję. Gdy Fran w końcu wyszedł z łazienki, ubrałam się, pomalowałam delikatnie i uczesałam w kitkę. Na miejscu i tak wystylizują mnie po swojemu, więc nie było sensu przesadzać. Pół godziny później siedziałam już w limuzynie i jechałam na drugi koniec miasta. Poczułam wibracje w kieszeni. To był sms od Jorge: Powodzenia :* J. To było kochane z jego strony. Jaka szkoda, że nie może tam ze mną być...
- Co się tak szczerzysz to tego telefonu? - zapytał Fran.
- A co cię to obchodzi? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie i pokazałam mu język. Mama tylko na nas popatrzyła, na mnie oczywiście dłużej i znów zajęła się rozmową z tatą o nadchodzącej gali, na której będę musiała być. Powoli mam tego dosyć... Znaczy, owszem, fajnie jest stać na scenie, śpiewać dla tych wszystkich ludzi i widzieć ich uśmiechy i słyszeć swoje imię wykrzykiwane przez tysiące osób albo chodzić po sklepie i usłyszeć swoją piosenkę w radiu, ale te wszystkie gale, konferencje... To strasznie męczące i czasem bardziej stresujące niż sam występ.
Na miejscu od razu wokół mnie pojawiło się 20 rąk. Jedni brali ode mnie torbę i telefon, inni podawali kawę i ciastko, jeszcze inni pokazywali jakieś projekty i rysunki. Po wejściu do budynku poszliśmy do garderoby z napisem Tini i się zaczęło... Najpierw pojawiła się ekipa makijażystów. Zmyli to, co miałam na twarzy, nałożyli bazę, podkład, puder, cienie, tusz, eyeliner, szminkę, błyszczyk... WSZYSTKO! Potem porwali mnie fryzjerzy. Jeden umył mi włosy, drugi mi je wysuszył i zakręcił, trzeci coś poprawił i upiął po swojemu, a na koniec spsiukał lakierem. Nadszedł najbardziej znienawidzony przeze mnie moment - ubieranie! Nie myślcie sobie, że nie lubię się przebierać. UWIELBIAM! Ale pod warunkiem, że robię to sama... W garderobie zostałam z czterema dziewczynami. Jedna mnie rozbierała, druga stała przy ubraniach, żeby je podawać, trzecia je na mnie zakładała, a czwarta poprawiała. Efekt końcowy był zniewalający, ale bolała mnie głowa i kilka razy zostałam zadrapana tipsem... Do pokazu zostało jeszcze tylko pół godziny. Dopiero teraz poczułam ucisk w brzuchu. Spokojnie Tini, będzie dobrze. Powiedziałam sobie i zrobiłam trzy głębokie wdechy. Byłam gotowa.


Mechi
Kiedy ta lekcja się skończy?! Mam dosyć słuchania profesorki od fizyki... Tym bardziej, że pokaz zaczyna się za pół godziny! Uwielbiam pokazy mody, a w tym udział bierze moja nowa przyjaciółka, więc to podwójna frajda. Lodo, Val i Cande też siedzą jak na szpilkach. Chłopacy tego nie rozumieją.
- O co wam chodzi? Przecież to tylko chodzenie w tą i z powrotem w dziwnych ciuchach - powiedział Samu na przerwie.
- Dla nas coś takiego, to jak dla was mistrzostwa w piłce nożnej - wyjaśniła Lodovica.
- To nie to samo - zaprotestował Xabi. - To jest zupełnie bez sensu.
- Bo gdy 22 spoconych facetów biega po boisku w podkolanówkach za jedną piłką to ma sens - zakpiła Val.
- To są getry!!! - usłyszałyśmy w odpowiedzi. Oni wszyscy są tacy sami. Ale podejrzewam, ze te różnice wynikają z braku chromosomu Y u dziewczyn.
Gdy tak się zamyślałam rozległ się dzwonek. NARESZCIE! Wszystkie zerwałyśmy się i pobiegłyśmy razem do Cande. Chłopacy poszli do Facu na mecz (no właśnie!).
- Włącz ten telewizor! - zawołała Valeria.
- Już! JUŻ!
- Idę po coś do picia - powiedziała Lodo.
- Pomogę ci.
Poszłyśmy do kuchni. Byłyśmy tu tyle razy, że dobrze wiedziałyśmy gdzie, co jest. Po chwili usłyszałyśmy z pokoju krzyk:
- ZACZĘŁO SIĘ!!!
Wróciłyśmy biegiem do salonu i zaczęłyśmy oglądać. Na początek - nic ciekawego. Wychodziły chodzące wieszaki, kilka się potknęło i ubrania nie nadawały się na wyjcie na ulicę, chyba że w Halloween. A potem wyszła Tini...


Tini
Potknę się! Te buty są takie wysokie, że się potknę! Nie. Spokój. Odetchnęłam i wyszłam. Byłam w swoim żywiole! Strach zostawiłam za sobą i zaczęłam dosłownie tańczyć na wybiegu!





Potem doszedł do mnie projektant.


I koniec...
Poszliśmy za kulisy, a brawa z sali było słychać jeszcze przez dłuugi czas.
- To może zdjęcie na pamiątkę? - zapytał brat i zrobił nam jeszcze fotkę.
Poszłam do garderoby pozdejmować z siebie to wszystko. Oczywiście znów wokół mnie kręciło się mnóstwo ludzi. Gdy byłam już ubrana w swoje ubrania, zobaczyłam dwa sms-y. Jeden od Val, ale wszystkie dziewczyny były podpisane: Byłaś świetna! ;) Drugi był od Jorge: Byłaś wspaniała! :) zadzwoniłam do niego.
- Cześć - powiedział po pierwszym sygnale.
- Oglądałeś?
- Mama oglądała, ja tylko zerknąłem jak przechodziłem. Byłaś cudowna.
- Dziękuję. Za godzinę będę u ciebie.
- Ok. Do zobaczenia królewno.
- Do zobaczenia.



__________
Może być? Wiem, że Was zaniedbuję, ale teraz przed świętami mam same sprawdziany...
Może uda mi się dodać jakiś rozdział w tygodniu, ale wątpię...
Czujecie już święta? *.*
Kocham Was <3

9 komentarzy:

  1. Boski :)
    Kiedy następny ? .....Już się niecierpliwie
    I LOVE ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. mhmmm . ciekawie <33
    zabrakło mi trochę Ruggero, którego tak bardzo kocham ♥ , ale po za tym bosko ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskii ^^
    Jorguś taki słodkii *-*
    Czekam na next'a
    ~Kasiaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Nie mogę się doczekać nexta.

    OdpowiedzUsuń
  5. E tam! Nie przesadzaj! Rozdział świetny. Oj tak! Ja już czuje święta :)
    W zasadzie to ja kocham zime, bo
    6 grudnia -mikołajki
    12 grudnia -meine urodziny
    24 grudnia -wigilia + Boże narodzenie
    31 grudnia -sylwester
    I tak mija cały grudzień :D
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Dzisiaj przeczytałam całego Twojego bloga! Bardzo mi się podoba! <3
    PS. Zapraszam do mnie leonetta-na-wieki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. oooooo wspaniale <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Z resztą jak każdy. Znalazłam twojego bloga niedawno przypadkiem. Przeczytałam do w 2 dni. KOCHAM GO;*

    OdpowiedzUsuń