Voy Por Ti

Voy Por Ti

sobota, 13 września 2014

Rozdział 95 "Grypa, porwanie i zerwanie"

Dziewczyna ciągle nie była sobą. Razem z Fran i Angie zjadła śniadanie. Dzisiaj była sobota - miały cały dzień dla siebie. Po posiłku, Fran i Viola poszły na spacer. 
- Jak ci się układa z Marco?
- Świetnie - uśmiechnęła się przyjaciółka. - Jest taki kochany. Tylko po wczorajszym balu, znów wylądował w łóżku. Nie wykurował się przed imprezą i go zawiało. Wieczorem skocze do niego na moment. A co z Dean'em?
- Dzisiaj wyjechał do Waszyngtonu...
- Przykro mi.
- Nie powinno - uśmiechnęła się Violetta. - Tak jest lepiej. Oj, nie to miałam na myśli! Chodzi o to, że lubię go. I jest miły i w ogóle, ale...
- Ale ty ciągle coś czujesz do Leona - dokończyła za nią Francesca.
- Właśnie. 
- Nie poddawaj się - przytuliła ją przyjaciółka. - Będzie dobrze. Z Leonem czy bez, a teraz chodź na lody.

On cały czas szedł za nimi. Słyszał każde ich słowo. I nie mógł uwierzyć, że ciągle go nie zauważyły i nie poznały... Czy Violetta musi cały czas z nią iść?! Nie mogą się gdzieś rozdzielić?! Nie... Musi być cierpliwy. Przecież mówiła, że wieczorem pójdzie do Marco. Wtedy będzie mógł ją załapać...

Leon miał iść na trening, ale nie był w stanie. Miał gorączkę i cały czas było mu niedobrze. Mama stwierdziła grypę żołądkową. Czuł się fatalnie. Nie mógł się ruszać, kiedy tylko podnosił głowę miał mroczki i ledwo żył. Ojciec przyniósł mu do pokoju miskę, żeby nie musiał biegać do łazienki. Tylko teraz została sam. Matka nie dostała wolnego, a ojciec nie mógł wziąć wolnego. Leon zastanawiał się czy nie zadzwonić do Lary, ale nie zdążył, bo ona zadzwoniła pierwsza. 
- Leon, co ty sobie wyobrażasz?! Za tydzień masz ważny wyścig i nie ćwiczysz?! Wiem, ze jesteś dobry, ale w ten sposób nic nie osiągniesz! Myślałam, że bardziej ci zależy...
- Lara, ledwo mogę podnieść głowę - wychrypiał przez zaschnięte gardło. Zapomniał poprosić mamę o szklankę wody zanim wyszła. - Mam grypę żołądkową i 40 stopni gorączki.
- Oo... Przyjść do ciebie?
- Lepiej znajdź za mnie zastępstwo. Nie wiem czy dam radę jechać za tydzień.
- No dobrze... Odwiedzę cię później. Kocham cię.
- Ja ciebie też.
I znów był sam w ciszy. Ledwo mógł wytrzymać. Zaczynało mu brakować śliny i czuł jak język przylepia mu się do podniebienia. Właśnie odkrywał kołdrę, kiedy w drzwiach zobaczył twarz anioła.
- Violetta?
- Nic nie mów. Zaraz ci przyniosę wody - powiedziała i zniknęła. Po chwili wróciła ze szklanką wody. - Masz.
- Skąd się tu wzięłaś? - zapytał po wypiciu połowy szklanki.
- Szłam z Fran i spotkałyśmy twoją mamę. Miała wyrzuty sumienia, że zostawiła cię samego i poprosiła mnie, żebym się tobą zajęła. 
- Powinienem się domyślić.
- Od czego ma się przyjaciół - powiedziała z ledwo wyczuwalnym smutkiem. 
- A jeśli cię zarażę?
- Przeżyję - uśmiechnęła się i odgarnęła mu włosy z czoła. - Potrzebujesz czegoś? 
- Nie. Ale usiądź dalej. Nie chcę żebyś ty się tak czuła.
- Och, daj spokój - żachnęła się Violetta. - Jestem do twoich usług - uśmiechnęła się.
- To ja powinienem ci pomagać. Czuję się okropnie wiedząc, że nic nie mogę zrobić dla ciebie...
- Przestań - przerwała mu. - Idę ugotować ci rosół, a ty... A zresztą i tak nigdzie nie pójdziesz - uśmiechnęła się i ponownie opuściła pokój.
Leon mimo gorączki poczuł się lepiej. Co więcej,  cieszył się, że jest z nim. 

Poszło lepiej niż myślał. Violetta niedługo po wyjściu z lodziarni poszła w inną stronę. Jeszcze chwilę szedł za włoszką. Kiedy była niedaleko domu Marco, ruszył do ataku...

Fran nie mogła pozbyć się wrażenia, że ktoś za nią idzie. Co chwila odkręcała się, ale nikogo nie widziała. Skręcała już w ulicę, na której mieszkał jej chłopak. Na jej nieszczęście, nikogo tu nie było. Nawet staruszki z karmą dla kotów. Zaczęła żałować, że nie wróciła do domu. Było południe, ale nie czuła się bezpiecznie. I miała rację. Kiedy kolejny raz się odkręciła, zobaczyła jego... Stał z krzywym uśmiechem...
- CO tu robisz? Dlaczego mnie śledzisz?!
- Dowiesz się  w swoim czasie... - i zanim zdążyła krzyknąć zarzucił jej koc na głowę.
Fran nie mogła uwierzyć... Ufała mu. A on ją porwał... Dlaczego?!?!

- Smakuje? - zapytała Violetta nieśmiało.
- A mogłoby nie? Jest pyszny - powiedział Leon kończąc rosół. - Nie wiedziałem, że umiesz gotować.
- Ja też - zaśmiała się Violetta. - Leon...? Dobrze się czujesz?
- Nie wiem...
- Leon, jesteś zielony na twarzy! - zawołała przerażona i podsunęła mu miskę. 
Pięć minut później Leon nie mógł spojrzeć jej w oczy. Jego "męska duma" została urażona. 
- Przestań stroić fochy - powiedziała. - Jesteś chory. Pogódź się z tym.
- Dziękuję, że tu jesteś.
- Drobiazg. A teraz spróbuj się przespać - powiedziała i cmoknęła go w czoło, jak dziecko.
Zeszła na dół, ale po chwili usłyszała wołanie z pokoju chłopaka.
- Coś się stało?
- Nie chcę siedzieć sam... - powiedział sepleniąc. - Zostanies ze mnom?
- Dobrze - westchnęła i usiadła obok.
Rozmawiali jeszcze chwilę. Potem Leon zasnął, a Violetta głaskała go bezwiednie po lekko spoconych od gorączki włosach. I nie wiedząc kiedy, sama zasnęła z głową na jego ramieniu. Godzinę później obudził ich dźwięk otwieranych do pokoju drzwi...


__________
Jest dzisiaj, bo jutro nie wiem czy znajdę czas :(
Moja polonistka zgłosiła mnie do czytania fragmentów "Trylogii" Sienkiewicza... Lekko się stresuję, bo nie lubię takich publicznych występów :P
Wolę pisać w swoim pokoju - zamknięta i sama :)
Ale z ludźmi też trzeba mieć jakiś kontakt nie? Nawet taki outsider jak ja musi czasem wyjść z nory. Tak twierdzi moja mama XD
Ale się rozpisałam... 
Mam nadzieję, że rozdział się podobał :)
Piszcie komentarze, kocham Was :*

9 komentarzy:

  1. Super super super

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest najlepszy to pewnie Lara weszła ...@ Czekam na next ...
    OLA xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Megaa! c:
    A do pokoju wejdzie Lara, i zrobi im awanturę, Leonara się rozstanie, i będzie Leonetta! :P
    Pisz dalej! C:
    Całusyy ;*
    Nati

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, ten rozdział jest po prostu cudowny
    Biedny Leoś chory :(
    Strasznie mu współczuję
    Chociaż sama jestem teraz chora
    Ale przynajmniej Vilu z nim jest
    i może będzie Leonetta
    tym bardziej jeśli zza drzwi wejdzie Lara
    A historia Fran wciągnęła mnie jeszcze bardziej
    i trochę zaniepokoiła
    Ciekawe, kto mógł to zrobić
    Ja na początku myślałam, że to Leoś idzie za nimi i słyszy jak Vilu mówi że go kocha
    jestem taka ciekawa co się z nią stanie
    Rozdział był genialny, przewspaniały i fantastyczny
    i już nie mogę się doczekać następnego

    W wolnej chwili zapraszam do mnie
    http://voy-por-ti12.blogspot.com/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział <3 dasz sobie radę z tą nie jaką 'trylogią' jesteś naj :* muaa :*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział <3 zaprszam do mnie http://nevergiveup-leonetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny! Boski! Wspaniały! ♥
    To Viola tam, naprawdę jest czy nie? xD
    Nieogarnięta ja ^^
    Co dalej z Fran?! O.o
    Czekam na nexcika niecierpliwie ♥
    Buziaki ;*
    Katarina

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow!Super!Czekam na next i zapraszam do siebie: miloscjestnazawsze.blogspot.com i leonettanewstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. http://justinbieberxoxoxo.blogspot.com/ Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń