Voy Por Ti

Voy Por Ti

sobota, 26 października 2013

Rozdział 34

Ten rozdział jest z dedykacją dla Francesci Comello :)


- Jak to aresztowana? Za co? - zapytałam. Wszyscy patrzyli to na mnie, to na policjantów. O co znowu chodzi?!
- Za obrabowanie jubilera trzy przecznice dalej.
- Co proszę?! - nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Jakiego jubilera?!
- Kamery zarejestrowały panią zabierającą biżuterię z gablot u pana Garcio. Prosimy z nami - powiedział jeden z nich i założył mi kajdanki na ręce. Leon kłócił się z drugim funkcjonariuszem, ale oni pozostali niewzruszeni. Chwilę później siedziałam w radiowozie i jechałam na komisariat. Nie mogłam uwierzyć w to co się działo. To musiał być jakiś sen! Zaraz się obudzę przy Leonie i wszystko będzie dobrze... Ale nie było. Naprawdę zostanę zamknięta. Co ja mam teraz zrobić?! Przed wpuszczeniem mnie do aresztu przeszukali mnie, zabrali telefon, kolczyki, zegarek... Wszystko co miałam. Dali mi pomarańczowy uniform, biały podkoszulek i buty i zaprowadzili do łazienki. Przebrałam się, a oni zabrali moje ubrania. Dali szczoteczkę, pastę, szczotkę do włosów i dwa ręczniki. Zaprowadzili mnie do jednej z celi i zamknęli. Czułam się jak w transie... Usiadłam na twardym łóżku i po prostu rozpłakałam. Myślałam o Leonie, Annabeth, przyjaciołach i dziecku, które nosiłam. Co teraz będzie? Najpierw Diego, teraz ja... O co w tym wszystkim chodzi? Czy zawsze coś musi runąć?! Płakałam całą noc. Rano przynieśli śniadanie, ale nawet na nie nie spojrzałam. I tak nie byłabym w stanie nic przełknąć. Jakąś godzinę później przyszedł policjant i zaprowadził mnie do białego pomieszczenia. Domyśliłam się, że zaraz przebada mnie lekarz. Zza kotary wyszła blondynka w białym kitlu. Wyglądała na sympatyczną, al.e stanowczą kobietę. 
- Dzień dobry. Nazywam się Esmeralda Gonzalez. 
- Jestem Violetta Castillo.
Najpierw zadawał mi pytania, aby wypełnić kartę zdrowia. Zważyła mnie, zmierzyła wzrost i ciśnienie.
- Denerwujesz się - stwierdziła.
- Tak, bo powinnam teraz planować ślub z narzeczonym, zajmować się przybraną córką albo rozmawiać z przyjaciółkami, a zostałam aresztowana za nic! Jestem niewinna - rozpłakałam się.
- Wiesz... Każdy kto tu przychodzi mówi dokładnie to samo - spojrzałam na nią. - Ale ty mówisz szczerze. Widzę to w twoich oczach. Niestety nasi policjanci nie mają takiego wyczucia. Złapali cię, przesłuchają w ramach formalności, ale tak na prawdę mają w nosie, co im powiesz - powiedziała szczerze. - Ale wróćmy do badań... - pytała się czy mam wszystkie szczepienia, pobrała mi krew i zapytała - Jest coś co jeszcze powinnam wiedzieć? Jesteś na coś uczulona? Jeśli tak muszę to zgłosić kucharzowi? Masz jakieś szczególne wymogi co do jedzenia?
- Nie wiem, czy to się zalicza pod tę kategorię, ale jestem w ciąży.
- Który miesiąc?
- Pierwszy.
- Cóż... Porozmawiam z kucharzem, żeby dawał ci większe porcje - uśmiechnęła się miło. - I lepiej nie jedz tutejszego ryżu. Nie działa najlepiej na organizm. To chyba tyle. Do zobaczenia.
- Dziękuję - powiedziałam i wyszłam. Znów wróciłam do celi, ale tym razem czułam się trochę lepiej. W porze obiadowej przyszła do mnie Esmeralda.
- Przyniosłam ci obiad - powiedziała i usiadła na krześle. 
Zabrałam się do jedzenia i powiedziałam op co chodzi z moim aresztowaniem.
- Nie wierzę, że obrabowałaś jubilera. Nie wyglądasz na kryminalistkę.
Opowiedziałam jej później o Diego, Leonie i Annie. Słuchała z uwagą. Potem opowiedziała jak się tu znalazła i dlaczego nie zrezygnuje. Przyszedł czas na "spacer". Policjant tym razem nie zakuł mnie w kajdanki. Zaprowadził mnie na dwór i oznajmił, że wróci po godzinie. W rogu placu zobaczyłam drzewo i usiadłam pod nim. Zamknęłam oczy i myślałam.
- Violetta?
- Diego! - zawołałam i poderwałam się.
- Co ty tu robisz? - zapytał zdenerwowany.
Opowiedziałam mu co się wydarzyło. Z każdym moim słowem robił się coraz bardziej wściekły. Podszedł do jednego z policjantów i zaczął się z nim kłócić. Do mnie natomiast podszedł wielki osiłek, cały w tatuażach z blizną na policzku.
- Co taka ślicznotka robi w takim miejscu?
- Nic - powiedziałam wystraszona i chciałam go minąć, ale złapał mnie za rękę.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem.
- Ale ona z tobą tak - usłyszałam głos Diego. Goryl odwrócił się do niego i zapytał:
- A ty to kto?
- Nie twój interes. Puść ją.
Poczułam mocniejszy uścisk na ramieniu, a chwilę później leżałam na ziemi. Uderzyłam o coś głową i zobaczyłam tylko, że Diego też leży na ziemi, a ten facet go kopie. Potem było już czarno...


________
Jest trochę krótki, ale dodam dzisiaj jeszcze jeden :)
Może być? ;P

3 komentarze:

  1. Trzyma w napięciu :D
    Bosko piszesz, gratuluję talentu :)
    Pozdrawiam i życzę weny :))))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty dziewczyno masz coś z głową.
    Weź ty idź do psychiatry. ;p
    Z tobą na serio nie jest dobrze. xdd
    Za duużo kryminałów. ;p
    Czekam na następny.

    Roztrzęsiona Milena <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg.! ;/
    Boskoooo
    Czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń