Voy Por Ti

Voy Por Ti

piątek, 25 października 2013

Rozdział 33

To na początek: Nikoletta aa zadała pytanie, kiedy zacznę dedykacje rozdziałów dziewczynom, które wygrały. Bardzo dziękuję za to pytanie. Może to brzmi głupio i żałośnie, ale zupełnie o tym zapomniałam, za co najmocniej przepraszam. Po prostu mam za dużo obowiązków. Pewnie też zauważyłyście, że w ogóle nie odwiedzam Waszych blogów i nie komentuję rozdziałów. Strasznie źle się z tym czuję, ale po prostu nie mam czasu żeby czytać to w tygodniu, a w weekend zwyczajnie nie mogę przeczytać wszystkiego. Bardzo Was za to przepraszam... 

Ten rozdział dedykuję Agustinie Verdas, która zajęła czwarte miejsce w konkursie :)

W przedpokoju stała Lara i całowała się z... Fede! Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Leon stał chwilę otępiały a potem zawołał:
- Ktoś mi powie o co tu chodzi?!
Oni momentalnie od siebie odskoczyli, a ja zdzieliłam ukochanego po głowie. Kocham go, ale jest tak dyskretny, jak ja utalentowana aktorsko, czyli wcale. 
- Aua! Za co?
- Potem - syknęłam. - Nie przejmujcie się nim.
- To... ja już pójdę - bąknął Fede i wyszedł. Lara popatrzyła na nas i uciekła do siebie. Leon chciał iść za nią, ale go zatrzymałam. Sama ruszyłam schodami na górę i weszłam do pokoju mojej przyjaciółki.
- Chcesz pogadać?
- Jestem straszna! Mój chłopak siedzi w więzieniu, a ja całuję się z jednym z jego najlepszych kumpli... 
- Lara, co właściwie się stało? Nie pomogę ci, jak nie będę znała całej historii...
- Fede przyszedł do mnie, bo ustaliliśmy, że razem pojedziemy do Diego. Do godziny odwiedzin było jeszcze trochę czasu, wiec zrobiłam nam herbatę. Świetnie nam się rozmawiało i zupełnie zapomniałam, o czasie... i o Diego... A potem jak wracałam z łazienki, potknęłam się o dywanik i on mnie złapał... i się pocałowaliśmy. Jestem najgorszą osobą na świecie! - rozpłakała się znowu.
- Lara... To nie przestępstwo, że spodobał ci się Federico.
- Ale Violu - przerwała mi. - Ja nigdy się tak nie czułam całując się z kimkolwiek. Nawet z Diego...
- Po pierwsze, przestań się nad sobą użalać. Po drugie, musisz szczerze porozmawiać z Diego, a macie sobie dużo do powiedzenia. I po trzecie, uspokój się. Będzie dobrze. I pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść i porozmawiać, tak? - przytaknęła głową i przytuliła się do mnie. - A teraz głowa do góry. 
- Dzięki Violu. Co powiesz na zakupy? 
- To świetny pomysł! Kupimy od razu jakieś przekąski i napoje - spojrzała na mnie ze zdziwieniem. - Trzeba jakoś uczcić przeprowadzkę - uśmiechnęłam się. - Masz jakieś wieści od Cami, Naty i Ludmi? Ja nie gadałam z nimi od wieków!
- Cami i Broduey są na Karaibach, Ludmi i Tomas - w Hiszpanii u jego rodziców, a Naty i Maxi wracają dzisiaj z Francji. 
- No to na imprezie będziesz ty, Naty, Maxi, Fede, Fran, Marco i Angie z Pablo. Ubieraj się i lecimy.
Podczas gdy Lara się przebierała, ja wysłałam do wszystkich sms-a o przyjęciu. Zeszłam na dół i powiedziałam o moich planach Leonowi.
- I dlatego teraz pojedziemy do mieszkania, żeby je trochę ogarnąć, potem ja i Lara pójdziemy na zakupy, a ty zajmiesz się Anną i jedzeniem na imprezę, a jak wrócimy, pomożemy ci i dokończymy sprzątać, dobrze?
- Dla ciebie wszystko - uśmiechnął się i pocałował delikatnie, a potem pogłaskał po brzuchu. Dwie godziny później chodziłam z Larą po sklepach. W galerii spotkałyśmy Naty. Wyściskałyśmy się i poszłyśmy do restauracji. Lara zaczęła składać zamówienie;
- Ja poproszę szarlotkę i late odtłuszczone.
- Ja kremówkę i espresso.
- A ja... Muffina, rurkę z kremem i gofra z podwójną bitą śmietaną. Do tego gorącą czekoladę.
Dziewczyny popatrzyły na mnie jak na kosmitkę.
- No co? Mam usprawiedliwienie - powiedziałam i dotknęłam brzucha. Zjadłyśmy ciastka, wypiłyśmy napoje i znów ruszyłyśmy do sklepów. Po następnych dwóch godzinach miałyśmy po około 6 toreb każda. Zatrzymałyśmy taksówkę i pojechałyśmy do mojego nowego mieszkania. Wjechałyśmy windą na samą górę wieżowca i co zastałyśmy? Totalny chaos! Anna biegała po pokoju uciekając przed Marco. Fran darła się na niego, żeby był poważny i pomógł jej ze stołem. Leonowi kipiało mleko i wyskoczyło wieczko z blenedra. Cała kuchnia zachlapywana była przez koktail owocowy. Ja stałam po środku tego piekła i wrzasnęłam.
- DOSYĆ!!! Nawet na godzinę was z oka nie można spuścić? Marco, Anna - siadać na sofie! Fran, garnek z ognia. Leon wyłącz ten cholerny blender i jada po mop i ścierki. 
Wszyscy zrobili posłusznie, co powiedziałam. 
- To teraz tak, Leon i Marco idziecie z Anną do jej pokoju pobawić się z nią. Bez krzyków, ganiania i tłuczenia czegokolwiek. Ja z dziewczynami zajmę się resztą.
- Tak jest! - zawołał Marco i zasalutował zdrową ręką.
- Oni są gorsi od dzieci - powiedziała Lara i zaczęłyśmy sprzątać. Ona i Naty wzięły na siebie kuchnie, a ja i Fran salon. W dwie godziny mieszkanie wyglądało jak nowe. O 19 przyszli pierwsi goście, a pół godziny później wszyscy oprócz mnie byli już po kilku kieliszkach wina. O 21 poszłam położyć Annabeth spać. Usłyszałam dzwonek do drzwi, gdy wychodziłam z jej pokoju. Weszłam do salonu i zobaczyłam dwóch policjantów i bladego Leona patrzącego na mnie. 
- Pani Violetta Castillo? 
- Tak..
- Jest pani aresztowana. 


_______
Może być? :)

4 komentarze:

  1. Co!!??? Czemu?!?!
    Czekam na next dawaj szybko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczerze, to sama jeszcze do końca nie wiem czemu XD

      Usuń
  2. WTF??? Co? Czemu? Policjanci? MAM nadzieję że to tylko nieporozumienie ...

    OdpowiedzUsuń